Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Nysa
Wielkie wyjazdy i ciche powroty...

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W całym kraju rekordowo niskie temperatury. Mrozy dają się wszystkim we znaki, szczególnie dotkliwe są dla ludzi nie mających dachu nad głową. Schroniska dla bezdomnych przeżywają prawdziwe oblężenie, nyska noclegownia nie jest tu wyjątkiem. Kierowniczka placówki ma wiele pracy, ale nie narzeka – kocha to zajęcie.
Wielkie wyjazdy i ciche powroty...
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wielkie wyjazdy i ciche powroty...
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wielkie wyjazdy i ciche powroty...
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wielkie wyjazdy i ciche powroty...
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

- W schronisku przebywa aktualnie 60 bezdomnych – mówi szefowa noclegowni Teresa Zarzycka. – To bardzo dużo, dla porównania w okresie letnim mamy około 30 – 40 lokatorów. W ostatnich dniach, gdy nastały duże mrozy, doszło jeszcze kilka osób. Często docierają do nas sami, przywozi ich też Straż Miejska i policja. Nawet ci, którzy na co dzień unikają tego miejsca, przemogli się i zostają w schronisku – wiedzą, że taka temperatura bywa zabójcza.

W budynku rzeczywiście spory tłok, w salach sypialnych mało wolnego miejsca – gdzie tylko można upchniętych jest wiele materacy. Część mężczyzn siedzi przy stołach – grają w karty, rozmawiają. Niektórzy czytają książki, gazety, kilku krząta się w kuchni przygotowując posiłek.

- Wiadomo, człowiek wolałby tu nie trafić, ale jest jak jest – mówi pan Waldek, mieszkaniec schroniska. – Dbają tu o nas, to dużo lepsze niż szwendać się gdzieś po dworze, zwłaszcza w takie mrozy. W noclegowni przebywa również 5 kobiet i dwójka dzieci – to ofiary przemocy domowej.

Otrzymujemy pomoc

Kierowniczka zna doskonale miejsca w Nysie, w których koczują bezdomni. Są to opuszczone budynki rzeźni i pustostany blisko stacji BP, część ludzi znajduje schronienie na ogródkach działkowych. Straż Miejska i policja także znają te rejony i patrolują takie miejsca – tak by w duże mrozy nikt nie pozostał bez dachu nad głową.

- W ostatnich dniach mieliśmy trzy przypadki, jedną osobę zabraliśmy z rzeźni do schroniska, jedną na pkp i jedną w Goświnowicach – tutaj jest dość dziwna sytuacja ponieważ ta osoba była zameldowana właśnie w Goświnowicach, wybudowała sobie szałas i odmówiła pomocy, ale strażnicy byli tam jeszcze następnego dnia i ta osoba wróciła jednak do domu – mówi zastępca komendanta Straży Miejskiej Andrzej Jakubowski.

Pomagają również pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej - rozmawiają z bezdomnymi nakłaniając ich do zamieszkania w schronisku.

- Nysa to małe miasto, przez 13 lat istnienia noclegowni nauczyliśmy się zgodnie ze sobą współpracować – mówi Teresa Zarzycka. - Policja, strażnicy miejscy, pogotowie ratunkowe – wszyscy nam pomagają. Służby medyczne nigdy nie odmówią interwencji, mimo że czasem nasi podopieczni nie są ubezpieczeni. Wzorowo układa się także współpraca z Ośrodkiem Pomocy Społecznej, Caritasem, Urzędem Miasta – czujemy od nich duże wsparcie.

Mieszkańcy Nysy również pomagają. Wielu nysian przywozi ubrania, koce, materace. Kierowniczka nie zauważa wzmożonego ,,ruchu” darczyńców w okresie zimowym, jest ich tyle samo co przez resztę roku.

- Położyć dodatkowy materac to nie problem – kontynuuje szefowa noclegowni. – Większym jest zapewnienie żywności, ubrań, opału do pieca. Cały czas myślimy o przyszłości, gromadzimy zapasy. Obiady przywozi Caritas, resztę posiłków przygotowują mieszkańcy . Zresztą wszelkie prace w noclegowni wykonują moi podopieczni – pranie, sprzątanie, obsługa kotłowni. Każdego staram się zaangażować do jakiegoś zajęcia, dzięki temu czują się potrzebni.

Alkohol – źródło problemów

Podopieczni Zarzyckiej stracili dach nad głową z różnych przyczyn. Najczęstszym powodem bezdomności jest alkohol – pijącym rozpadają się rodziny, tracą pracę, mieszkania- w efekcie lądują na ulicy.

- Obawiałam się, że ten problem mnie tutaj przytłoczy – mówi Zarzycka. - Owszem, zdarza się, że któryś z moich podopiecznych przyjdzie z miasta ,, na bani”, ale nie jest to tak częste. Na pewno za złamania zakazu alkoholowego nie wyrzucam ich na bruk – nie miałabym serca. Za to konsekwentnie zabraniam posiadania i picia na terenie placówki, alkohol jest zawsze komisyjnie wylany do zlewu. Przymuszanie ich do leczenia też nic nie da, uzależniony musi tego sam chcieć. Niektórzy podejmują tą walkę, czasem udaje im się pokonać chorobę.

- Problem alkoholizmu jest przemilczany w naszym społeczeństwie, to niewygodny temat – mówi smutno pani Teresa. – Nie ma skutecznych narzędzi, pieniędzy na walkę z ta chorobą, niestety coraz powszechniejszą. Zresztą w naszym kraju jest na to ciche przyzwolenie - ,,nie wstyd pić, wstyd się leczyć”- to powszechne przekonanie. Granica między popijaniem a uzależnieniem jest bardzo cienka, bardzo łatwo ją przekroczyć. Ludzie piją bo nie radzą sobie w życiu, zagłuszają problemy, które ciągle się nawarstwiają. Wtedy wszystko się sypie, człowiek spada na dno i zdarza się, że ląduje na ulicy – dodaje szefowa noclegowni.

Trudna droga ku normalności

Nyskie schronisko na początku działalności miało 15 miejsc noclegowych. Zarzycka przyznaje, że nie sądziła iż rozrośnie się do takich rozmiarów jak obecnie. Jak podkreśla, problem bezdomności jest coraz większy: - Składa się na to kilka czynników. Sytuacja gospodarcza kraju, bezrobocie, niewłaściwa walka z chorobą alkoholową. W tych czasach trzeba być silnym by przebić się na rynku pracy, nie każdy to potrafi. Mieszkania drogie, praca ( jeśli jest) nierzadko za najniższą krajową. Przybywa także kobiet, ofiar przemocy domowej, które lądują na bruku wraz z dziećmi. To prawdziwe ludzkie dramaty – dodaje kierowniczka.

Wyjście z bezdomności jest trudne. Udaje się to 2 – 3 osobom rocznie. Trzeba znaleźć pracę, mieć środki na utrzymanie w normalnym życiu. Ludzie składają wnioski o przydział mieszkania – trzeba być jednak zameldowanym przez 5 lat na terenie gminy. Urzędnicy przychylniej patrzą na kobiety z dziećmi, często dostają one upragniony lokal trochę szybciej.

- Wielkie wyjazdy i ciche powroty, tak często bywa – kontynuuje Teresa Zarzycka. – Rozpoczęcie nowego życia jest niełatwe, ale gdy komuś się uda, jest to dla mnie ogromna radość, motywacja do dalszej pracy.

Wydobyć z każdego piękno

Wśród mieszkańców noclegowni zdarzają się także ludzie z wyższym wykształceniem, piastujący w ,,poprzednim” życiu kierownicze stanowiska. Przez alkohol powinęła im się noga i spadli na samo dno. Nie brakuje także ludzi uzdolnionych artystycznie – pięknie malujących czy piszących wiersze. A wielu z nich przeczytało w swym życiu więcej książek niż niejeden ,,normalny” obywatel.

- Bardzo bolą mnie te wszystkie negatywne wyobrażenia o bezdomnych – mówi kobieta. – Takim ludziom mówię: ,, przyjdź, porozmawiaj, posłuchaj ich historię, co dobrego zrobili w życiu, ale w pewnym momencie wszystko im się sypnęło”. Moi podopieczni to bardzo często fajni, wartościowi ludzie. Zawsze im tłumaczę, że mają piękno w środku. Tylko zostało ono przykryte tyloma warstwami niepowodzeń, upodleń, że zasklepiło się gdzieś bardzo głęboko. Moją rolą, także rolą ludzi dobrej woli – jest dotrzeć do tego piękna. Ważna jest rozmowa, uśmiech, dobry gest. Każdy ma coś za co warto go pochwalić, docenić – czasem nikt nigdy tego w nich nie dostrzegł.

- A że czasem brudni, zarośnięci, śmierdzący? – dodaje Zarzycka. – Jeśli każdemu z nas zabrać portfel, nie wpuścić do domu, do znajomych – jak będziemy wyglądać po miesiącu? Jak byśmy zachowali się na ich miejscu?

Trzeba lubić ludzi

Praca w schronisku pochłania wiele czasu. Teresa Zarzycka codziennie spędza wiele godzin w noclegowni na Baligrodzkiej. Czasem przypomina to całodobowy dyżur, w ciągłej gotowości. Kobieta od lat nie była na urlopie, ale jak mówi, nie popadła w rutynę, nie odczuwa wypalenia zawodowego.

- Fizycznie bywam zmęczona, psychicznie nigdy, zresztą szybko się regeneruję. Tu trzeba ,,być”, rozmawiać, poznawać tych ludzi, nie da się zrobić tego byle jak.

Co ją napędza, co daje siły do działania? – Lubię ludzi, praca tutaj to moje miejsce na ziemi – mówi z uśmiechem pani Teresa.

Nie bądźmy obojętni

Okres zimowy i spadek temperatury stwarza potencjalne zagrożenie dla życia i zdrowia. Policjanci także, jak co roku, pomagają osobom zagrożonym wychłodzeniem organizmu.

- Niskie temperatury stanowią realne zagrożenie dla życia i zdrowia. Działania funkcjonariuszy ukierunkowane są na pomoc osobom zagrożonym wychłodzeniem organizmu. Policjanci w ramach codziennej służby kontrolują miejsca gdzie mogą przebywać osoby bezdomne (pustostany, altanki). W okresie zimowym, szczególnie teraz gdy panują niskie temperatury, bardzo ważna jest szybka reakcja. Nie pozostawajmy obojętni wobec tych, którzy mogą potrzebować naszej pomocy – apeluje asp. Marcin Greń z nyskiej policji.

Informację o osobach potrzebujących pomocy prosimy przekazywać dzwoniąc pod numer 997, 112 lub do Straży Miejskiej – 986. Tylko tej nocy w Polsce zamarzło 9 osób, a od piątku aż 29.


Marcin Hajdas, Pam



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 23 kwietnia 2024
Imieniny
Ilony, Jerzego, Wojciecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl