Od sezonu 2011/2012 PlusLiga jest ligą zamkniętą. Oznacza to, że by móc do niej awansować, kluby muszą wywiązać się z kilku warunków postawionych przez władze ekstraklasy. Są to: odpowiedni poziom sportowy, funkcjonalna hala na co najmniej 1, 5 tys. miejsc, dostosowana dla potrzeb transmisji telewizyjnych oraz stabilny budżet, zaakceptowany przez włodarzy PlusLigi.
- Gdybyśmy nie wygrali I ligi, byłoby to rozczarowanie – mówi Dariusz Pięt, prezes zarządu klubu - Od kilkunastu lat nie mieliśmy tak mocnego zespołu, grającego równie i często zdobywającego punkty. Przed sezonem nie snuliśmy planów awansu, ale po wzmocnieniu kadry pojawiły się takie myśli. Obecnie, po średnim początku, drużyna ,, rozkręciła” się na dobre i gra coraz lepiej – nieprzypadkowo jesteśmy liderem.
Zespól potrzebował czasu na zgranie, nowi zawodnicy musieli się ,,dotrzeć”, widać efekty pracy trenera Janusza Bułkowskiego.
- Dobre wyniki osiągamy także dzięki doświadczonemu zarządowi, wiemy na czym polega ta robota i udało się nam zmontować mocny skład – podsumowuje Pięt.
Wspomniany Bułkowski także wierzy w siłę drużyny.
- Stać nas na pierwsze miejsce, mamy dobry zespół, ale i tak najważniejsze będą play – offy, które wyłonią zwycięzcę. A liga jest wyrównana i o wygrane nie jest łatwo.
Do ekstraklasy mają szansę wejść nawet 4 pierwsze kluby z I ligi, choć bardziej prawdopodobny jest awans 2 zespołów. Trzeba zająć jak najwyższe miejsce, zgłosić akces i chęć awansu – reszta będzie zależeć od szefów PlusLigi, którzy ocenią czy dany klub wywiązuje się z wymogów organizacyjnych. Czy nyska Stal jest w stanie je spełnić?
- Z warunków stawianych przez władze ligi najłatwiejszy do osiągnięcia jest aspekt sportowy – mówi Jan Miza, prezes honorowy klubu - potrzebujemy 2 – 3 zawodników by zespół prezentował niezły poziom i miał szanse na zwycięstwa w PlusLidze. Mamy kilku zawodników z doświadczeniem ekstraklasowym (Łuka, Kacprzak, Andrzejewski, Stancelewski), także nasi młodzi siatkarze mają papiery na grę w wyższej lidze – ocenia Miza.
– Na dzisiaj prezentujemy poziom Trefla Gdańsk, który w Plus Lidze zajmuje ostatnie miejsce z dorobkiem 5 punktów. Dlatego bez wzmocnień by się nie obyło. Ale wygranie I ligi to byłoby coś, słaba drużyna nie mogłaby tego dokonać – dodaje Dariusz Pięt.
To prawda, bo poziom zaplecza ekstraklasy jest coraz wyższy. Gra w niej wielu niezłych zawodników, którzy nie mieszczą się w składach zespołów PlusLigi, zatrudniających obcokrajowców i reprezentantów kraju. W GTPS Gorzów Wielkopolski występuje 7 siatkarzy z ekstraklasową przeszłością, a klub zajmuje ostatnie miejsce w I lidze.
Kolejny warunek, który musi spełnić klub chcący grać w PlusLidze to hala sportowa na 1,5 tys. miejsc. Obiekt Stali jest przestarzały, za mały i w żaden sposób nie spełnia wymogów do transmisji telewizyjnych. Nie ma szans, by zaakceptowały go władze ligi. Chyba że..
- Jeśli przedstawilibyśmy konkretne plany budowy hali, z nadzieją na jej szybkie zakończenie, to być może władze ligi poszłyby na kompromis i dopuściły warunkowo nasz obiekt na 1 sezon – mówi prezes Miza. Przecież kiedyś przeprowadzano transmisje TV i całkiem nieźle to wychodziło. Nawiasem mówiąc, hala jest miastu bardzo potrzebna, mogłyby korzystać z niej szkoły, odbywać różne imprezy. Inną możliwością jest rozgrywanie meczów w innym mieście: Paczkowie, Opolu lub Kędzierzynie – Koźlu. Najlepszą opcją jest ta pierwsza, dwa pozostałe miasta raczej odpadają ze względu na odległość. A do Paczkowa mogłyby jeździć tłumy naszych kibiców, podstawione autobusy pękałyby w szwach! – śmieje się pan Jan.
Optymizmu w tej sprawie nie podziela Bułkowski, który wątpi w warunkową zgodę włodarzy PLS na użytkowanie obecnej hali. – Nie łudzę się także, że nowy obiekt powstanie tak szybko – mówi trener.
- Najtrudniejszy warunek do spełnienia to odpowiedni budżet - ocenia Miza. W tym sezonie dzięki miastu, starostwu, PWSZ i sponsorom nasz budżet wynosi około 1 miliona złotych. By zagrać w wyższej lidze, musiałby być on co najmniej podwojony – dodaje prezes.
Władze ekstraklasy złagodziły nieco swoje wymagania i kluby nie muszą już dysponować kwotami rzędu 5 milionów złotych. Ważniejsze kryteria to stabilność i płynność finansowa, a nieoficjalnie wiadomo, że w obecnym sezonie niektóre kluby z PlusLigi mają z tym problem.
Jak pokazał, rozegrany ostatnio z okazji WOŚP, mecz pokazowy obecnych zawodników Stali z dawnymi gwiazdami – zapotrzebowanie na siatkówkę na wysokim poziomie jest w Nysie ogromne. Chętnych do obejrzenia spotkania było 3 tys. fanów siatkówki!
- Nie trzeba ,,wychowywać” kibiców, oni już tu są, Nysa ma przecież bogate siatkarskie tradycje – mówi prezes Pięt. Czekają z niecierpliwością na PlusLigę, w mojej ocenie są najlepsi i najliczniejsi w I lidze – przekonuje pan Dariusz. Szacuje, że na ekstraklasowych meczach regularnie pojawiałoby się ponad 1000 widzów.
- W przypadku szansy na awans wiele będzie zależeć od władz miasta, powiatu, a nawet województwa – kontynuuje Dariusz Pięt. - Choć teraz nie mamy prawa na nic narzekać. Jesteśmy wdzięczni za pomoc, znaczące wsparcie finansowe z ich strony. Gra w najwyższej klasie rozgrywkowej byłaby świetną promocją dla Nysy, z pewnością nakręciłaby lokalny rynek. Jako zarząd mamy ograniczone możliwości, dużo mogą pomóc lokalni politycy – poseł Miller, pan Wierdak z Sejmiku Wojewódzkiego. Prowadzimy wiele rozmów z urzędami, instytucjami – w głowach pracujących tam ludzi są już myśli o ekstraklasowej Stali Nysa, sprawa wygląda coraz poważniej. Wszyscy musimy chcieć tego awansu, a marzenia mogą się spełnić – optymistycznie kończy prezes Pięt.
Włodarze klubu wierzą w sukces, ale spełnienie wymogów akcesyjnych może być trudne. Władze Nysy widzą potrzebę wybudowania nowej hali, zdają sobie sprawę z olbrzymiego zapotrzebowania kibiców na siatkówkę na najwyższym poziomie.
- Koszt budowy hali to 60 – 70 milionów złotych, gmina nie ma takich pieniędzy – mówi Artur Pieczarka, rzecznik prasowy urzędu miasta - dla porównania roczny budżet na inwestycje gminne to około 11 milionów złotych. Obiekt z pewnością powstanie, inwestycja jest bardzo prawdopodobna, jeśli pojawią się fundusze europejskie po 2014 r. lub wcześniej - na podstawie umowy partnerstwa publiczno – prawnego. Ta ostatnia możliwość to współpraca sektora prywatnego, wspartego prywatnym kapitałem, z sektorem publicznym.