To pierwszy tak duży market budowlany w Nysie. Został otwarty 20 grudnia zeszłego roku i od tego czasu zrobiło w nim zakupy tysiące osób. Głównie byli to mieszkańcy miasta i okolic, ale wielu klientów przyjeżdża także z dalszych rejonów powiatu i spoza niego. Kupują również Czesi, co nie dziwi, bo sklep położony jest około 20 km od granicy, a ceny wielu artykułów budowlanych są tańsze niż u naszych południowych sąsiadów.
- Może wokół szaleje kryzys, w Nysie ludziom także się nie przelewa, ale nie narzekamy na brak klientów – mówi Łukasz Patrzylas, kierownik dyżurny marketu. – Prawdziwe oblężenie przeżywaliśmy tuż po otwarciu. Nysanie ciekawi byli nowego sklepu. Ponadto był to okres przedświąteczny i wielu z nich kupowało prezenty dla najbliższych. Także teraz, mimo zimy i zastoju w branży budowlanej, nie narzekamy na brak klientów. Jeszcze lepszego ruchu spodziewamy się jednak na wiosnę, bo wtedy ludzie zaczynają remonty, budowy i zapotrzebowanie na nasze produkty znacznie wzrasta – optymistycznie kończy Patrzylas.
Klienci krążą po sklepie, rozglądają się z zaciekawieniem, szukają interesujących ich produktów. Ludzie myślą już o czekających ich remontach, gdyż patrzą na panele, farby, worki z gładzią. Wielu z nich to fachowcy budowlani, właściciele firm z tej branży. Zwłaszcza oni dobrze orientują się w cenach, porównują te z Castoramy do tych oferowanych przez konkurencyjne nyskie sklepy z podobnym asortymentem.
- Niektóre ceny rzeczywiście są niższe, choć część produktów jest droższa niż u konkurencji – realistycznie ocenia pan Andrzej, właściciel firmy hydraulicznej z Nysy. - Duży plus przyznałbym za szeroki asortyment oraz kompetentny personel. No i nie trzeba jeździć do Opola – dodaje mężczyzna.
Castorama w Nysie jest 58 sklepem tej sieci w Polsce. Powierzchnia marketu to 5000 m kw. (łącznie z powierzchnią magazynową). Znajdują się w nim 4 główne działy: budujesz, remontujesz, urządzasz, ogród. Sklep zatrudnia 130 osób.
Czy pozostałe nyskie firmy handlowe z branży budowlanej obawiają się konkurencji potentata na rynku? - Trochę tak, choć na razie nie obserwujemy spadku liczby klientów - mówi właściciel mniejszego marketu budowlanego, który chce pozostać anonimowy. - Obawiam się jednak, że część z nich pójdzie na zakupy do konkurencji, skuszona głośną reklamą i znaną nazwą sieci. Cenami i jakością obsługi możemy śmiało z nimi konkurować – podsumowuje nyski przedsiębiorca.