Lwowska dusza
Najpiękniejsze piosenki z tamtych lat ubrane w dźwięki kontrabasu, klarnetu, akordeonu, guzikówki i skrzypiec oraz głosy Edwarda Sosulskiego i Aliny Stepanyszyn. Krótko pisząc, kapela Lwowska Fala. Dla wielu mieszkańców Nysy był to koncert szczególny, obfitujący we wzruszenia, pełen magii wspomnień o ukochanym miejscu na ziemi, Lwowie. A skoro najczarowniejsze miasto Ukrainy, na widowni nie mogło zabraknąć członków nyskiego Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południow-Wschodnich.
W niebo wzniósł się sygnał Radia Lwów, „Wesoła Fala” przetoczyła się przez bastion. Pierwsze nuty i już brawa. Tak, to „Ta ostatnia niedziela”, tango, którego nostalgiczne nuty przyprawiają o dreszcz. Nawet księżyc sprzyjał muzycznym flirtom na scenie, a skoro noc coraz bliżej, on umówił się z nią na „9”. A potem… potem zdarzył się cud. Już nie bastion, już nie Nysa, lecz Lwów. Ulica Batorego, wszechobecny zapach bzu. Muzyka, śpiew i oklaski, piękniej być nie mogło.
Diabeł w Nysie
Ta historia, przywrócona do życia na kartach jednoaktowej sztuki dr. Marka Sikorskiego, „Diabeł w Nysie”, w reżyserii Franciszka Neckara i wykonaniu aktorów Ostatniego Rzędu, podobno jest prawdziwa. To historia „z czasów dawniejszych dla pożytku, zabawy i zastanowienia”.
„Przed stuleciami w Nysie obchodzono karnawał wesoło i zabawnie. Jednakże pewnego razu zdarzyło się cos tragicznego. Owego karnawałowego dnia, tuż nad ranem, po hucznych zabawach wędrowała przez miasto grupa żartownisiów poprzebieranych na różne sposoby: a to księżniczka, damy dworu, a to żebrak, a nawet ktoś z nich przebrał się za diabła”.
Tak to się wszystko zaczęło. A jak się skończyło? Jak w bajce: żyli długo i szczęśliwie, ku przestrodze. Również dla zabawy, bo salwy śmiechu i oklaski zachwytu przerywały aktorom grę dobre kilka razy.
Debiuty na scenie
W sztuce zagrało wiele znanych z NDK twarzy. Nie tylko zaprawieni w scenicznych bojach aktorzy teatru Ostatni Rząd, ale i debiutanci. Wśród nich, oczywiście w imię przedniej zabawy, sama dyrektor NDK Janina Janik oraz jej nieodłączne dwórki – Kamila Kopeć i Aniela Łabuś, demoniczny Grzesiek Łazowski i władczyni szlaków sudeckich, Krystyna Dubiel.
Sto lat!
To najodpowiedniejsza linijka, aby złożyć życzenia wszystkiego co najpiękniejsze osobie, która tego wieczoru wystąpiła w podwójnej roli: autora sztuki i zacnego solenizanta. Sto lat dla pana Marka Sikorskiego odśpiewali wszyscy – znajomi, nieznajomi, widzowie i piwosze. Bo dziewiętnastych urodzin nie obchodzi się przecież codziennie…
Poszukiwacze skarbów i amatorzy kina
Skoro sobotnia Noc w Bastionie, nie mogło obyć się bez gratki dla miłośników dreszczyku. Ci młodsi, mierząc się z licznymi niebezpieczeństwami czyhającymi w lochach, poszukiwali skarbu. Nieco starsi, pod wodzą Grześka Łazowskiego podjęli się niebywałego ryzyka. Pomimo błagań zrozpaczonych przyjaciół i rodziny postanowili zaczaić się w strażnicy na diabła, który zapowiedział swoje ponowne przybycie o północy. Aby w oczekiwaniu na spotkanie z siłami nieczystymi wymknąć się nudzie, zaopatrzyli się w spory zapas filmów wszelakich, z horrorami na czele.