Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Nysa
Nyski rynek medialny zmienił się trwale

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Rozmowa z Cezarym Trytko, dziennikarzem, wydawcą, właścicielem Wrocławskiej Fabryki Prasowej.
Nyski rynek medialny zmienił się trwale
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Nastąpiło jakieś nowe otwarcie, dzięki któremu w moim rodzinnym mieście, coraz więcej osób będzie miało wybór swojego medium. Ten proces ruszył w Nysie bardzo dynamicznie.

- Wróciłeś do Nysy?

- Nie i nie zamierzam, chociaż miasto zmienia się w oczach i staje się coraz lepszym miejscem do życia.

- Zraz, zaraz. Czytam lead czołówkowego materiału poprzednich "Nowin Nyskich". Z drugiego zdania wynika jasno, że jesteś sąsiadem matki Jolanty Barskiej…

- Od ponad ćwierćwiecza nie jestem sąsiadem tej zacnej niewiasty. Mieszkam we Wrocławiu.

- Więc?

- Autorka tekstu, radna Wąsowicz-Hołota, mówiąc oględnie, mija się z prawdą, tracąc z nią nawet kontakt wzrokowy i będzie musiała tę informację sprostować. Zresztą, parę innych również.

- Na przykład?

- Na przykład o naszym miesięczniku "Nieruchomości Plus". Był to miesięcznik ogólnopolski, kolportowany m.in. przez "Ruch" w krajowej sieci salonów "Empik", a nie jak uprzejmie donosi pani Hołota - na Dolnym Śląsku. Istnieją przecież umowy z kolporterami, wszystko można sprawdzić. Z jego łamów korzystały firmy deweloperskie, nieruchomościowe i samorządy z różnych, często odległych regionów kraju. Co do cen, to były one często niższe od cen oferowanych nie tylko w magazynach ogólnopolskich, ale także w regionalnych i lokalnych. Rzetelna informacja nie jest jak widać w tym przypadku domeną tej autorki.

- Hołota odmawia wam także prawa do nazywania swoich tytułów prasą. Co ciekawe wyprowadza tę tezę z prawa prasowego.

- To kolejna strzelista myśl radnej Hołoty. Frapująca interpretacja prostych zapisów prawa prasowego. Średnio pojętny gimnazjalista biorący udział w szkolnych zajęciach dziennikarskich zna definicję prasy zawartą zresztą w ustawie, na którą się ta pani powołuje. Może problemem jest to, że umieszczono ją dopiero w art. 7. Mógłbym to zignorować i nazwać dyrdymałami, z drugiej strony zastanawiam się, czy na zaprezentowanie takiej interpretacji definicji prasy nie pozwala pani Hołocie gruntowne wykształcenie medioznawcze i wiedza wykraczająca poza możliwości intelektualne twórców prawa w naszym kraju? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że także w nowelizacji ustawy obecna definicja prasy właściwie nie ulega zmianie w zakresie prasy papierowej.

- Nieco wcześniej pada sformuowanie mówiące o "pseudodziennikarzach". To dość bolesne…

- Bez przesady. Byłoby takim, gdyby wyszło od osoby o jakimkolwiek autorytecie w tej branży. Pani Hołota jest radną miejską, a na temat łączenia tej funkcji z działalnością dziennikarską w kontekście jej wiarygodności i obiektywizmu wypowiada się wiele osób bardziej uprawnionych ode mnie. Ja mogę tylko powiedzieć o kilku faktach. Redaktorem naczelnym Expressu jest Robert Włodarek, wieloletni dziennikarz Gazety Wrocławskiej, TVN-u, Radia TOK FM, RMF FM czy Polskiego Radia Wrocław, wydawcą "Nyskiego" był także Paweł Fąfara, który przeszedł do nas z "Super Expressu" czy moja córka Kornelia – o niej mogę więcej - dziennikarstwo na wrocławskim uniwerku skończone z wyróżnieniem (nagroda rektora za trzeci dyplom na uczelni), rozpoczęte studia podyplomowe na Uniwersytecie w Aarhus i w Duńskiej Szkole Dziennikarskiej i teraz, po wygraniu konkursu studiuje na prestiżowym, nie tylko w Stanach, Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Pracujący teraz w Nysie Paweł Maluśki to jeden ze zdolniejszych dziennikarzy młodego pokolenia na tym rynku.

- Trochę się chwalisz…

- Pewnie, ale to są fakty, a poważniej, to nie rozumiem, co daje pani radnej prawo do nazywania tych ludzi "pseudodziennikarzami"? Trzeba mieć niezwykły tupet, by posuwać się do tego w tekście tak naszpikowanym przykładami dziennikarskiej nierzetelności, braku wiedzy i niekompetencji. Bo jak określić taki passus: "Nie jest bowiem możliwa ocena ani jakiekolwiek porównanie zasięgu czy nakładu prasy rozdawanej bezpłatnie". I rąbie to pani Hołota bez zmrużenia oka, zapominając o takiej choćby instytucji jak Związek Kontroli i Dystrybucji Prasy. Ta instytucja prowadzi audyt zgłoszonych do niej tytułów, również bezpłatnych. A więc, wbrew temu co głosi pani radna, taka ocena jest możliwa. Jeden z naszych tytułów "Tygodnik Wrocławski" jest takiemu audytowi poddawany bodajże jako jedyna prywatna gazeta bezpłatna w tej części kraju – oczywiście poza bezpłatnymi tytułami koncernów Agora ("Metro") czy Polskapresse ("Echo Miasta"), z którymi skutecznie na rynku wrocławskim konkurujemy. Ze względu na koszty nie zgłaszaliśmy do ZKDP innych naszych tytułów (stosownej informacji nie widzę jednak również w stopce NN), ale wszelkie parametry, na podstawie których oceniany jest Tygodnik, stosowane są także przez wszystkie pozostałe tytuły Grupy. I w każdej chwili udostępniane na prośbę np. reklamodawców.

Można mieć swoje zdanie, jednak prawo chroni osoby przed bezkarnym obrażaniem i naruszaniem ich dobrego imienia. Mandat obiektywnego, lokalnego dziennikarza, w tym wypadku nader wątpliwy, nie daje nikomu prawa do tak drastycznych opinii. Sam kilkanaście lat przepracowałem w "Wieczorze Wrocławia", "Dzienniku Dolnośląskim", "Gazecie Robotniczej" czy "Słowie Polskim". Coś musiałem potrafić skoro mogłem zmieniać redakcje na swoich warunkach. W pewnym momencie na wrocławskim rynku konkurowały cztery dzienniki! To była bardzo ostra walka, ale nigdy, nikomu nie przyszło do głowy, żeby w taki sposób atakować lub obrażać konkurencję. Ani ja, ani żaden z zatrudnianych przez nas dziennikarzy nie obraziłby kolegi z jakiejkolwiek gazety – niezależnie od tego, czy jest ona związana z jakąś partią, ligą, stowarzyszeniem czy kółkiem gospodyń miejskich. Nie wypada. To, jak pisał Herbert, sprawa smaku. Mnie tego uczono już w nyskim "Carolinum", ale może kończyliśmy inne szkoły.

- W tym tekście padły też bardzo ostre słowa dotyczące waszej działalności wydawniczej.

- Zarzucanie komuś działań "obrzydliwych", czy "niemoralnych", zwłaszcza w sferze działalności medialnej, to podważanie jego wiarygodności i próba niszczenia dobrego imienia. Dziennikarz, to zawód społecznego zaufania. Takie działania poza drogą prawną może okazać się bardzo kosztowne.

- Przyznam, że pierwszy raz spotykam się z publicznymi utyskiwaniami dziennikarza nad tym, że na łamach jego gazety urząd nie zamieszcza "zwyczajowych życzeń świątecznych". Czy w Nysie był taki obowiązek?

- To kolejne żałosne kuriozum. Czy "Nowiny" publikują takie życzenia za darmo? I masz kolejny fragment: "Oczywiście ogłoszenia zamieszczane w bezpłatnych broszurach nie odnoszą spodziewanego skutku informacyjnego, są także wielokrotnie droższe." Oczywiście jest to kolejny przykład rzetelności pani radnej. Cenniki gazet można zobaczyć w necie i porównać. Z tego co wiem, "Express" jest tańszy od "Nowin", a nigdy nie był "wielokrotnie" droższy. Co do skuteczności, to zweryfikowały ją kolejne wybory i próby referendów wspierane przez "Nowiny" z wiadomym skutkiem. Publikując takie dyrdymały, kpi sobie autorka z inteligencji reklamodawców, którzy coraz częściej lokują swoje reklamy w gazetach właśnie bezpłatnych. A tak na marginesie, to chciałbym się dowiedzieć ile egzemplarzy "Nowin" sprzedaje się w Nysie (przy nakładzie ze stopki 6500 egz.), bo to, że są kolportowane w Tułowicach czy Niemodlinie mniej mnie interesuje. Pewnie podobnie jak reklamodawców, którzy raczej nie wierzą w to, że ktoś przyjedzie po pizzę do Nysy z Tułowic. Dla większości firm najważniejszy jest rynek lokalny – więc ile egzemplarzy "Nowin" sprzedaje się w Nysie? My rozdajemy tu ponad 7000 egz. "Expressu". A swoją drogą, to szkoda, że te życzenia do "Nowin" nie trafiły, bo wówczas jakaś "inteligentna inaczej" konkurencja mogłaby napisać, że gazeta jest "finansowana z pieniędzy podatników".

- A propos "finansowania z pieniędzy podatników". Przy tekście pojawiła się ramka z wypowiedzią Wiktora Świetlika z Centrum Monitoringu Prasy. Mówi on m.in. o nieuczciwej konkurencji jaką dla mediów wydawanych za pieniądze prywatne stanowią biuletyny wydawane przez lokalne władze…

- Zgadza się. I ponownie pojawia się kłopot z rzetelnością autorki tego "demaskatorskiego "tekstu. Od dłuższego czasu próbuje ona wmówić czytelnikom, że "Express" jest biuletynem wydawanym przez urząd. To, jak mawiał dziadek, duby smalone – właścicielem tej gazety jest moja firma – Wrocławska Fabryka Prasowa i nikt inny. Nigdy nie było tajemnicą, że na zasadach komercyjnych i zgodnie z prawem współpracujemy z Urzędem Miasta, tak jak robią to w różny sposób i w różnej formie niemal wszystkie media, również elektroniczne w kraju. Samorząd to także partner biznesowy. I trzeba być zupełnym dyletantem, by publicznie twierdzić, że gazeta w formule "Expressu" może utrzymać się jedynie dzięki umowie z miastem. Jest to tylko część, i to niewielka, jej budżetu. Pozostałe wpływy – to rosnąca liczba reklam od klientów widzących skuteczność nośnika. A tak na marginesie, to nie do końca wiem, dlaczego zacytowano wypowiedź odnoszącą się do mediów prywatnych. "Express" jest takim jak najbardziej. Czy pani Hołota zakładała "NN" w roku 1947, ryzykując własny kapitał? Czy teraz jest jego współwłaścicielką?

- Jak myślisz, dlaczego opublikowano tak napastliwy materiał?

- Wygląda to na rozpaczliwą próbę ratowania słabnącej, teraz już niemal z miesiąca na miesiąc, pozycji medium mającego niegdyś spory wpływ na opinię. Próbę deprecjonowania najsilniejszej konkurencji. Ale nie jedynej. Nyski rynek medialny zmienił się trwale. I tego nie da się odwrócić żadnym kuglarzom o ambicjach politycznych wmawiającym mieszkańcom, że mają lepsze recepty i rozwiązania. Po prostu ich nie mają, a coraz więcej ludzi to zauważa. Także właściciele firm przestają działać pod presją monopolu. Dostrzegają alternatywne nośniki, a ja cieszę się, że w tych zmianach mieliśmy jakiś skromny udział. Zobacz co się dzieje: w mieście ukazują się już regularnie chyba cztery tytuły prasowe. Powstają kolejne portale. Nastąpiło jakieś nowe otwarcie, dzięki któremu w moim rodzinnym mieście, coraz więcej osób będzie miało wybór swojego medium. Ten proces ruszył w Nysie bardzo dynamicznie. Nie wiem jakie będą losy poszczególnych gazet, bo rynek jest teraz bardzo trudny, ale wiem, że czas sprzed dwóch, trzech lat, kiedy informacja była reglamentowana przez grupkę skupioną wokół jednego tytułu, już nie wróci. I o to też chodziło, i to cieszy. A parę osób powinno to zrozumieć. Im szybciej, tym lepiej. Dla nich.

- Dziękuję za rozmowę

Czytaj również: Pierwsze zlecenie miałem z Nysy


KT



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl