Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Nysa
Fabryka Pozytywnych Emocji

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W nyskiej strażnicy kultury dawno nie było tak tłumnie. Goście przybyli na happening autorstwa polskiej grupy artystycznej Polish Invadarts pod tytułem „Poworty” szczelnie wypełnili salę, gdzie odbywała się inicjująca spotkanie prelekcja. Zainteresowanie było tak wielkie, że nie dla wszystkich starczyło miejsca. By złowić choć namiastkę z multimedialnego wprowadzenia, wielu z przybyłych tłoczyło się w wejściu i na korytarzu.

Sobotniemu zamieszaniu w Bastionie św. Jadwigi najbardziej winien jest Sebastian Juszczyk, w którego głowie kilka lat temu zrodził się pomysł wystawy. Po jego powrocie do Polski temat na jakiś czas ucichł, ale ziarno kreatywności jakie zasiał, zdążyło już puścić pędy. Inicjatywa została ponownie podjęta.

Zadebiutowali w brytyjskim Leeds, wśród Polonii, ale szybko stali się rozpoznawani także przez Anglików, którzy docenili ich pomysł na sztukę i siebie samych. I tak grupa stała się znaną marką. Ale nie było łatwo: o ile w Wielkiej Brytanii zaistnieć było łatwiej, bo wyspy oznaczają większą wolność, także tworzenia, to jednocześnie musieli zmierzyć się z trudną do pokonania barierą. Stereotypem Polaka w wielkiej Brytanii – emigranta ubranego w roboczy fartuch, przy taśmie produkcyjnej, od rana do nocy pracownika fabryki. Dlatego zrzeszyli się w grupę, która ma większą siłę przebicia.

„Fabryka Pozytywnych Emocji” miała ten mit obalić, pokazać, że Polacy na wyspach maja coś więcej do zaoferowania, niż tylko siłę roboczą, że mają zainteresowania i pasje, które rozwijają. Nie uciekali jednak od realiów, z których ten obraz powstał – stąd zresztą geneza nazwy, a swoje prace prezentowali w fartuchach właśnie, na stołach produkcyjnych.

„Powroty” zaproponowane w Nysie to kolejny już cykl w dorobku grupy. Jak mówi prezes Polish Invadarts Agata Szmytka, zrodził się właściwie sam z siebie. Po sukcesie w Anglii nadszedł bowiem czas na ojczyznę - artyści zostali zaproszeni do Kołobrzegu. Wtedy to podchwycili pomysł powrotów do miast w Polsce, z którymi czują się związani, powrotu do korzeni.

Jak tłumaczy Szmytka, to także szczególny moment w życiu wielu z nich, kiedy chcą pokazać się takimi, jacy są naprawdę, a nie w stereotypowych mniemaniach i zwyczajnie, po ludzku zaprezentować się rodzinie, przyjaciołom od strony dotąd nieznanej. Czy są to powroty na stałe – trudno powiedzieć, to sprawa indywidualna, na wskroś osobista, ale grupa z pewnością zamierza nawiązać dłuższą współpracę z Polską. W najbliższym czasie wystawią się w Poznaniu oraz Białymstoku.

Uczestnikom nyskiego happeningu zaproponowali szeroki wachlarz artystycznych aktywności: obok poezji filcowanie, Body Painting w otoczeniu fotografii, a wszystko to w duchu nowości i inspiracji bogatych barwą, nietypowym pomysłem i pasją.

Dla członków Polish Invadarts praca nad projektami to coś znacznie głębszego niż tylko prezentowanie swojego zainteresowania szeroko rozumianą sztuką. To sposób na życie w obcym miejscu. Agata Szmytka nazywa rzeczy po imieniu: „Ciężko jest żyć w nieswoim kraju, nie każdy pracuje w swoim zawodzie”. Dlatego tak ważne są przyjaźnie, jakie zawiązały się między twórcami. Wspólne funkcjonowanie daje im siłę a w połączeniu z ciężką pracą – ogromną satysfakcję.

W Nyskim Domu Kultury Polish Invadarts pojawili się zupełnie niespodziewanie. Ale dyrektor placówki, Janina Janik, słusznie podejrzewała ich o talent i polot na najwyższym poziomie. Wydarzenie organizowane było właściwie na ostatnią chwilę, co nie zmienia faktu, że „Fabryka Pozytywnych Emocji” była wydarzeniem wartościowym : „Nie wiedzieliśmy co dokładnie to będzie, ale w związku z tym że znaliśmy niektórych autorów, można było polegać na ich opinii, na ich autorytecie i rzeczywiście okazało się, że było warto”. Było warto – goście z uznaniem podziwiali prace, nie szczędzili pochwał, zapowiedzieli też swoją gotowość do kolejnych spotkań z artystami.

Według wszelkich znaków na ziemi i NDK okazja do obcowania z urzekającą poezją mieszkającego w Anglii Przemysławem Małachą nadarzy się już w przyszłym rok


NDK



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl