„Praprzyczyną powstania Legii Włoskiej ( Legionów Polskich we Włoszech utworzonych z inicjatywy Jana Henryka Dąbrowskiego w Reggio w 1797 r., rozwiązanych w 1807 r.) było wybranie na króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1764 r., który panował 31 lat i nie potrafił umocnić państwowości polskiej. Wiedzę ogólną posiadał na wystarczającym poziomie, aby ocenić zagrożenia wynikające z mieszania się sąsiadów w wewnętrzne sprawy Polski, co powodowało, jej osłabienie. Słynne dziś fałszowanie polskiej waluty przez króla Prus Fryderyka II i jego spiskowanie z cesarzem Austrii Józefem II, przeciw Polsce, było niedoceniane przez polskie elity (rozmowy były prowadzone w Nysie). Stanisław August elegancko poprowadził Polskę przez trzy rozbiory do ostatecznego upadku” – czytamy na stronie internetowej Klubu Rekonstrukcji Historycznych, skąd u Pana Marka wzięła się taka pasja?
– Aby dokładnie zrozumieć fenomen Legii Włoskiej i jej dziecka Mazurka Dąbrowskiego, trzeba znać sytuację, która zmusiła emigrantów do tworzenia sił zbrojnych na obczyźnie. Trzeba wiedzieć o poświęceniu ludzi, którzy brudni, głodni w łachmanach na poranionych nogach bez butów docierali do odległej Italii, pod skrzydła generała. Jaka wielka była ich motywacja i wiara w słuszność ich pomysłu na odzyskanie w Polsce wolności. Lub przykład Jana Henryka Dąbrowskiego, który po upadku powstania Kościuszkowskiego, był zaproszony na dwór króla Prus i otrzymał propozycję etatu generała w armii pruskiej. Gdyby przyjął tę propozycję zapewniłby sobie dostatni byt w kraju. Ale on i jemu podobni nie mogli znieść wiecznej hańby, jaką dla nich była zakuta w kajdany Polska. Ten heroizm ta autentyczna potrzeba walki o Polskę była przyczyną, mojej decyzji, że postanowiłem zrekonstruować Legię Włoską i Legię Polsko-Włoską. Zachęcam wszystkich patriotów do naszego dzieła, ocalenia od zapomnienia tych 30 000 bohaterów, którzy dali najwyższą daninę życia, swej ojczyźnie, która ich często szorstko potraktowała. Nasz klub posiada dostateczną wiedzę i doświadczenie do uczestniczenia w inscenizacjach historycznych jak również do organizowania inscenizacji historycznych i imprez okolicznościowych z udziałem wojsk okresu napoleońskiego – pisze na swojej stronie Pan Marek, który po wielu latach starań w 2001 roku zorganizował pierwsze Dni Twierdzy Nysa, jeszcze na starym Forcie Wodnym w parku miejskim.
Dni Twierdzy organizował pięciokrotnie póki imprezy nie przejęło miasto. Wtedy też skończyła się jego pasja zabytkowa, a swoje wysiłki skoncentrował na generale Dąbrowskim.
– Nie wiem czy ludzie widzą wdzięczność, jaką naród polski okazał Dąbrowskiemu. Codziennie ktoś śpiewa hymn, są dni, że śpiewa go cała Polska, a jak on został uhonorowany? Nie znajdziemy na mapie polski czy europy miejsca, w którym urodził się generał, bo komuniści zmienili tą nazwę. Jednostka wojska polskiego- Wojskowa Akademia Dąbrowskiego, ale nie Jana, a Józefa Dąbrowskiego, komunisty. Z przerażeniem patrzyłem na to, jak Polacy zostali zmanipulowani z winy tego, iż byliśmy pod zaborem sowieckim. Za 50 lat historia w ogóle by nie wspominała o Dąbrowskim, byłby tylko legendą, taką, jak legenda o Janosiku. Do tego nasi zaborcy zmierzali, dlatego postanowiłem odbudować tą wartość, i to jest właśnie moja druga pasja – uśmiecha się Pan Marek.
Najbliższe plany?
– Marzy mi się postawić pomnik Dąbrowskiemu i legionistom, w Bastionie czy na Forcie Prusy, sam nie wiem, ale powinien on być. Tutaj powstały dwa pulki, to jest prawie 1500 osób, te osoby ćwiczyły tu w Nysie – mówi kapitan.
Należy wspomnieć tutaj, że przede wszystkim nie jest to tanie hobby, Pan Marek zapytany o plany na przyszłość, mówił przede wszystkim o potrzebach finansowych związanych z zakupem uzbrojenia i udziałem jako stowarzyszenie w różnych planach i projektach na rozwój. Priorytetami są tutaj przede wszystkim broń i ubiory dla oddziału, których brakuje. Koszt jednego karabinu to 2600zł plus bagnet ok. 600zł, a karabinów potrzebują aż osiem.
– Nasi członkowie mają prywatne 3 karabiny, ja mam 5, których użyczam. Posiadam również 2 armaty, lance i mundury. Potrzebujemy pieniędzy na ubiory, przede wszystkim czapki, których koszt waha się w granicach 500-600zł, a potrzeba nam 40 takich czapek, co daje łącznie 24tys. zł, wydawałoby się, że to jest takie nic – dodaje.
Co roku cały oddział zalicza mnóstwo wyjazdów po całej europie biorąc udział w różnych imprezach i inscenizacjach. W tym roku chcieliby wyjeżdżać raz w miesiącu, w planie są Włochy, Niemcy, Portugalia i Borowino, a także Śląsk i wyjazd pod Warszawę. W zeszłym roku zjeździli 19 imprez po calej europie.
– Na to też przede wszystkim potrzebne są pieniądze, Ci, którzy zarabiają to jakoś sobie radzą, ale młodzież, która się uczy ma ciężko – dodaje kapitan Legii.
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na stronę Klubu Rekonstrukcji Historycznych, www.legiony1807.eu gdzie można nie tylko dowiedzieć się nieco więcej o całym stowarzyszeniu, ale również zobaczyć zdjęcia z różnych inscenizacji w całej europie.