Reportaż dotyczy głównie prywatyzacji nyskiego rynku, czyli planów jego sprzedaży i zabudowy. O całej sprawie w mieście było głośno już niejednokrotnie, a lokalna opozycja zorganizowała nawet referendum dotyczące sprzedaży nyskiego rynku. Osobami, które opowiadają białoruskim dziennikarzom o bezprawiu panującym w mieście są Janusz Sanocki, redaktor jednej z lokalnych gazet, a także osoby związane z komitetem referendalnym. Z materiału filmowego, który od kilku dni krąży także po internecie możemy usłyszeć o łamaniu prawa przez prokuraturę, która przesłuchuje mieszkańców i sprawdza legalność uzyskanych w referendum głosów. Co, rzekomo ma być odwetem władz miasta.
- Tego typu prezentowanie sytuacji, ocena prokuratury czy policji polskiej, jest na pewno dalece niestosowna i niewłaściwa. Jestem zaskoczona, że ta grupa osób posuwa się tak daleko po to, by zyskać popularność - tak wczoraj w Radiu Opole całą sprawę komentowała burmistrz Nysy Jolanta Barska.
Jednak to nie wszystkie argumenty jakie padają w reportażu, Janusz Sanocki opowiada także o policji która bije ludzi i zatrzymuje dziennikarzy.
Oficjalnie nie wiadomo w jaki sposób dziennikarze z Białorusi znaleźli się w Nysie, a Janusz Sanocki na antenie Radia Opola unikał jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, uważając, że przede wszystkim należy się skupić na tym co pokazał ten reportaż.
- Mieszkańcy po obejrzeniu tego materiału filmowego mogą wyrobić sobie zdanie i opinię na temat tego, co zostało zamieszczone na Białorusi – mówi Artur Pieczarka, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.
Nysanie są zaskoczeni tym, iż białoruska telewizja zainteresowała się ich miastem, a na lokalnym forum internetowym wiele osób krytycznie wypowiada się na temat całego reportażu, o którym w najbliższym czasie na pewno zrobi się jeszcze głośniej.
Kontrowersyjny reportaż o Nysie możecie obejrzeć TUTAJ.