Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Nysa
Sylwester na ratunkowym

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Dobiegała końca pierwsza godzina nowego 2011 roku. Zmęczony nieco doktor Krzesimir Jabłoński - ordynator oddziału ratunkowego łyskiej Kliniki Uzdrowicielskiej, po opatrzeniu kilkunastu pacjentów – ofiar oblodzonych chodników i nadużycia trunków oraz jadła - wszedł do swego gabinetu.

Przed lustrem starannie starł z twarzy ślady po życzeniach noworocznych składanych mu przez uwielbiający go średni personel medyczny płci nadobnej. – Co też te baby we mnie widzą ? – zastanowił się. – Niestety, chyba tylko szefa – odpowiedział sam sobie, poprawiając blond czuprynę. – I bardzo dobrze! – stwierdził z przekonaniem. Usiadł za biurkiem, zapalił beznikotynowego i bezdymnego papierosa (trzydziestego w czasie tego dyżuru), sięgnął po filiżankę bezkofeinowej kawy i z niechęcią spojrzał na stos leżących na biurku papierów. – Przez najbliższą godzinę powinien być spokój.

Dopiero około trzeciej zaczną zwozić uczestników sylwestrowych balów, prywatek oraz innych balang – pomyślał. – Zajmę się tymi cholernymi papierzyskami. Jak to jest, że im mniej nam dają kasy, tym więcej przysyłają różnych świchów do wypełnienia. O, teraz mam funduszowi zameldować ilu w minionym roku zaopatrzono pacjentów ze złamanymi kończynami, w rozbiciu na kończyny górne, dolne, lewe i prawe, albo ilu przyjęliśmy zawałowców, pacjentów z kolkami wątrobowymi i nerkowymi, czy poszkodowanych w wypadkach drogowych oraz innych nieszczęśników.

Czy tam na górze nie dotarło do nich, że lekarz jest od leczenia, a nie od pisania sprawozdań ? – myślał rozgoryczony, zmęczonym wzrokiem szukając długopisu.

- Błagam o pomoc panie medyku – usłyszał nagle kobiecy głos. Odwrócił głowę ku drzwiom i ujrzał stojącą przy nich niewiastę w długiej powłóczystej szacie, podkreślającej jej idealną figurę. – Jestem Eris, dla przyjaciół Erka, z zawodu bogini. Od tysięcy lat żyję z siania niezgody, nieporządku i zazdrości wśród ludzi. Dzisiaj byłam na kilku balach i tam pozbawiono mnie tej strawy. Wszędzie panowała serdeczna atmosfera, wszyscy się obcałowywali, życzyli sobie jak najlepiej, nikt się z nikim nie kłócił.

Jednym słowem cos okropnego, nie mam czym oddychać!. Przed balami wysłuchałam w takim pudle z ruchomymi obrazami, zwanego telewizorium, czy jakoś tak, orędzia waszego króla Bronisladesa, który mówił, iż w waszej krainie panuje zgoda, ład i porządek. Jak z takimi wieściami wrócę na Olimp? Zdegradują mnie tam do prostej westalki.

Proszę więc o jakiś zastrzyk nienawiści, zazdrości i bałaganiarstwa - zaszlochała. – Spokojnie, kobieto, zaraz coś poradzimy – zapewnił damę doktor Krzesimir. – Proszę najpierw poczytać sobie kilka wydań naszego „Łyskiego Dzwona”. Tam nienawiści jest od groma. Prawie tyle ile w uczonych z Inkubatora Polskiej Nienawiści Następnie proszę podsłuchać jak moje kochane medsiostry obmawiają swe koleżanki. Taka dawka zazdrości i złośliwości postawi panią na nogi. Na koniec kuracji proponuję zapoznać się z tymi oto dokumentami – wskazał leżące na stole stos papierzysk – a potem udać się na obojętnie jaki dworzec kolejowy. Tam dowartościuje się pan iw zakresie bałaganiarstwa. Tylko proszę ubrać coś ciepłego, bo w tym stroju zapalenie płuc gwarantowane – dodał, troskliwie wskazując damie miejsce przy biurku. – A książeczkę ROM ma pani przy sobie ? – zapytał nieśmiało i rutynowo, nie licząc na twierdzącą odpowiedź.

Tumult i krzyki pełne niecenzuralnych wyrazów poprzedziły wtargnięcie do gabinetu eleganckiego mężczyzny w towarzystwie dwóch policjantów. Jabłoński od razu rozpoznał w nim znanego z mediów polityka największej partii opozycyjnej. – Doktorku, niech pan potwierdzi, że jestem ofiarą zamachu politycznego. Tak to jest, gdy ten dziadowski premier odmawia ochrony największym patriotom. Ale tak być już nie będzie. Skończymy, k…, z tym ruskimi pachołkami – krzyczała osobistość, ocierając rękawem fraka sączącą się z nosa krew. Doktor Krzesimir odporny był na wszelkie zapachy, jednak chuch wydobywający się z ust męża stanu omal go nie powalił. Dlatego szybko odsunął się od przybysza. – Nie daj Boże jeszcze posądzą mnie, że na dyżurze spożywałem – pomyślał z trwogą. – Skąd się on tu wziął ? – spytał policjantów. – Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że na balu prominentów, będąc w stanie nietrzeźwym, dowalał się do młodej żony powiatowego mistrza w dżudo i ten dał mu w ryja, to jest w twarz – wyjaśnił mundurowy.

Doktor obejrzał uszkodzony organ powonienia dostojnego pacjenta. – Weźcie go do siebie na wytrzeźwiałkę. Jak wydobrzeje to wręczcie mu to skierowanie do laryngologa, który w poniedziałek naprostuje mu pijackiego kinola, to jest rzymski nos. – Policjanci z trudem wyprowadzili pacjenta z gabinetu. – Ja ci pokażę konowale jeden! – krzyknął na pożegnanie niefortunny podrywacz. Ledwie został wyprowadzony, przez uchylone, w celu pozbycia się gorzałkowo-bigosowego aromatu, okno do gabinetu wśliznął się upiorny osobnik z kołkiem osinowym w plecach. – Chociaż troszkę krwi – wyszeptał błagalnie. – Jam jest wampir z łyskich fortów, od tygodnia nie mogę się napić czystej krwi. Każdy dawca, nawet niewinne nastoletnie łyskie dziewice, ma w żyłach więcej alkoholu niż krwi. A wiadomo, że my wampiry nie znosimy tak samo czosnku jak alkoholu. Proszę chociaż o setę nieskażonej wódą krwi. Obojętnie jakiej grupy – skomlał powinowaty Draculi. – O, kurde, źle trafiłeś bratku. U nas kiepsko z krwią, ale masz tu kaszankę, którą przygotowano mi na śniadanie. Zjedz i spadaj !– zdenerwował się spokojny zazwyczaj Jabłoński.

- Panie doktorze, już zwożą nam pierwszych w tym roku chorych – delikatnie wstrząsnął Krzesimirem jego asystent. – Oj do końca dyżuru będziemy mieli zajęcie. Jak zawsze w Sylwestra – stwierdził bez entuzjazmu. – Dziękuję za przebudzenie. Po tym koszmarnym śnie, nie przerazi mnie nawet zajęcie się setką ciężkich przypadków – stwierdził Jabłoński. – Oby tylko żadnego polityka nie przywieziono – pomyślał z nadzieją.


Ape



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl