Te pierwsze to napad na bank, rozwój plantacji konopi i roślin do ćpania, tragiczne w skutkach wypadki drogowe oraz …początek nauki w szkołach i akademii. Kolejny napad na bank było oczywiście wydarzeniem wrednym i wymagającym surowego ukarania sprawcy. Mimowolnie nasuwa się jednak wątpliwość, czy aby bandzior nie wcielił się w role Janosika lub innego Zorro i ograbił grabieżcę, który oszukańczymi kredytami doprowadza naiwną ludzkość na skraj ubóstwa?.
Grono prześladowanych hodowców ogłupiających ziół powiększyło się o czterech właścicieli łyskich sklepów z dopalaczami. To zbrodnicze towarzystwo zamiast narzekać na swą niedolę powinno czym prędzej założyć jakąś partię i wystartować w najbliższych wyborach. W razie zdobycia mandatów będą mogli bezkarnie truć swymi pomysłami nie tylko niewinną młodzież, ale też całkiem dorosłe społeczeństwo.
Młodzieży zaś należy współczuć końca wakacji i powrotu do pobierania nauk, które w życiu okażą się mało przydatne. Niektórych łyskich mieszczan, zwłaszcza tych z kniaziowej drużyny, bardzo przestraszył wisielec. Co prawda nie autentyczny tylko malowany. Był nim wiszący przez kilka dni w centrum miasta portret animatora kultury Erazma Niemiłego. To piarowskie dzieło, które miało zachęcać obywatelstwo do odwiedzania Łyskiego Pałacu Kultury, szybko jednak zostało usunięte z oczu łysian. Krytykująca tą autoreklamę gazeta kniazia Wisłockiego podsumowała swoje oburzenie subtelnym żartem kloacznym, zamieszczając na swych poczytnych łamach wizerunek szefowej Erazma w postaci goryla. Ot, jaka gazeta taki żart. Dyżurne przez okrągły rok, a nawet lata, łyskie strachy, czyli ruiny Dworu Biskupiego i rzeźni, jakby tej jesieni straciły nieco na swej upiornej mocy. Po prostu dlatego, że łysianie oswoili się już z ich koszmarnym widokiem.
Zdarzeń rozweselających jesienny krajobraz było kilka. Na przykład w jednej pakietowskich szkół jest aż dwóch dyrektorów. Jeden oficjalny, namaszczony przez mera Zaczajowskiego, i drugi odwołany decyzją tegoż mera, a przywołany postanowieniem sądowym. Ten drugi mając zakaz wstępu do tej uczelni, wolny czas poświęca temu co najbardziej lubi, czyli kopaniu piłki w jednej z markowych powiatowych drużyn futbolowych. W powszechne rozbawienie wprawiła mieszkańców księstwa polemika dwóch wybitnych polityków, reprezentujących księstwo w najwyższych organach władzy państwowej. Spierano się o obwodnicę. Przedstawiciel opozycji twierdził, iż z tą łyską obwodnicą to zwykły pic na wodę i przedwyborcze oszukaństwo. Oburzony reprezentant ekipy rządzącej ostro replikował i zaklinał się na etos swej partii, że obwodnica niebawem otoczy Łysę, a wówczas opozycji będzie nie tylko łyso, ale i kwaśno. Obiektywnie należy przyznać, iż do tej pory obwodnica przepięknie wygląda na barwnym planie i makiecie. Bardzo radosnym wydarzeniem było oddanie w użytkowanie młodym parom przecudnego Pałacu Ślubów. W tym obiekcie każda zakochana para przed podpisaniem dokumentu wiążącego ją na wieki i przed złożeniem podniosłej w treści i formie przysięgi, będzie mogła zaszczepić się antyrozwodową szczepionką, która zapewni nowożeńcom szczęśliwe pożycie do końca świata, albo i dłużej. Jednak największą radość ludzkości tej ziemi przyniosła wieść o założeniu już dwóch tuzinów komitetów wyborczych. Każdy z nich ma taki program, że klękajcie narody. W każdym z nich roi się od przezacnych, przemądrych i przeofiarnych osobistości, których jedynym marzeniem jest uszczęśliwienie bliźnich. Ten nieco skomplikowany proces uszczęśliwiania ludzkości kandydaci na parlamentarzystów i merów przeprowadzać będą prawie za darmochę. Przecież te marne parę tysięcy złotówek to nic, w porównaniu z wkładem pracy i bezgranicznym oddaniem się ludowi miast i wsi Łyskiego Księstwa.