Jadąc z żoną i parą przyjaciół do Krakowa na kilka dni zawitał do Nysy. Zamierzał odnaleźć dom gdzie mieszkała jego rodzina. Zwrócił się do nas o pomoc przy poszukiwaniach. Okazało się, że tą miejscowością są Domaszkowice. Udali się więc tam wszyscy z nadzieją, że odnajdą domy, w których mieszkali jego rodzice oraz wujek i ciotka. Jedną ze wskazówek było to, że ojciec był kowalem i właścicielem kuźni właśnie w tej wsi. Ponadto posiadał kilka starych fotografii. Przy naszej pomocy i kilku mieszkańców wsi dawny dom wujka odnaleźli bez kłopotu jednak z pierwszych informacji pochodzących od mieszkańców wynikało, że kuźnia została całkowicie wyburzona i nie ma po niej śladu. Zasmuciło to Herberta Ertela jednak zapytaliśmy jeszcze jednego przechodnia, którego wiek wskazywał, że wiele może pamiętać.
- Ta wyburzona kuźnia to była wybudowana już po wojnie i nie może być związana z ojcem tego pana – stwierdził pan Roman i patrząc na zdjęcia przypomniał sobie. – A te właściwe budynki i stara poniemiecka kuźnia znajdują się pod nr 71.
Udaliśmy się we wskazane miejsce i okazało się, że trafiliśmy właściwie. Dzięki przychylności obecnych właścicieli posesji pan Herbert z przyjaciółmi mógł pooglądać zabudowania i zrobić fotografie. Natrafił też na pomieszczenia kuźni gdzie nad drzwiami wisiał jeszcze krzyż z tamtych czasów. Niemiecki gość nie ukrywał swojego wzruszenia.