Przyjezdnych zaniepokoiły złowieszcze odgłosy podobne do grzmotów lub innych zwiastunów zbliżającego się kataklizmu. Na przykład trzęsienia ziemi, tornada i podobnych nieszczęść. Tym pełnym grozy odgłosom towarzyszyły niespodziewanie silne, choć krótkotrwałe, podmuchy wiatru.
Naddyrektor łyskiego kurortu Miłosław Macho w trosce o klientelę, a przede wszystkim w celu opanowania wybuchowi paniki zorganizował na plaży wiec na którym w kilku językach przemówił do zebranych:
– Szanowni Państwo. Nie ma absolutnie najmniejszych powodów do niepokoju. Ten łoskot, który ostatnio słychać to po prostu odgłos spadających z serc łysian kamieni. Natomiast te porywy wiatru, to nic innego tylko zbiorowe westchnienia ulgi tutejszej ludzkości. Te absolutnie niegroźne dla nikogo zjawiska są wyrazem radości łyskiej społeczności, która entuzjastycznie przyjęła wieść, że kniaź Jeremi Wisłocki (zresztą mój serdeczny przyjaciel)postanowił kandydować na merowski fotel. A zatem cieszcie się i radujcie z nami. Odpoczywajcie, a po powrocie do domów sławcie nasz gród wszem i w obec.
Rzeczywiście w ostatnich ekipa kniazia i on sam rozpoczęli przedwyborcza ofensywę. Wydana specjalnie gazeta oraz cykl sławiących kniazia publikacji w opiniotwórczym „Dzwonie Łyskim”, wsparte festynami i ludowymi zabawami, jednoznacznie wskazują na to, iż kniaź łaskawie zgodzi się przewodzić łyskiej ludzkości. A jeśli tak się stanie to w try miga miasto otoczy obwodnica i zbudowany nowy most. Łysa znowu zasłynie z produkcji samochodów, a z kranów popłynie zdrowotna woda termalna. Co prawda sceptycy gadają po kątach, że Wisłocki niejednokrotnie publicznie i prywatnie, w mowie i piśmie zarzekał się, iż w życiu nie będzie ubiegał się o merostwo. Gadanina ta wynika jednak z nieznajomości kniaziowej osoby. Tylko jego najbliżsi współpracownicy wiedzą, iż jedną niezmierzonych kniaziowych zalet jest poczucie humoru.
Dlatego też poprzednie deklaracje Jeremiego traktować należy jako udany, chociaż nieco makabryczny żart. Rację zatem mają ci, którzy z przekonaniem głoszą hasło: „Nie ma lepszego od kniazia Wisłockiego”
Niestety są w Łysie nieliczni, którzy nie podzielają tej opinii i postanowili stanąć do, z góry skazanej na porażkę, nierównej waki z kniaziem Jeremim. Jedni z nich, zrzeszeni w Pomoście Osobistym, zafundowali sobie wielki billboard. Ta wisząca w centrum grodu tablica zachwala zasługi i wysiłki pomostowców poniesione w walce o budowę obwodnicy. Jest się czym chwalić, gdyż obwodnica ta pięknie wygląda na papierze i makiecie. Natomiast zupełnie niezależny kandydat na mera o pseudonimie „Okupant” popadł w niełaskę u swego głównego sponsora i zanosi się na to, że nie będzie już kandydatem.
O dziwo pierwsza dama Łysy Julita Karczewska na razie jakby nie interesowała się jesiennym wyborami i zamiast przygotowywać swą kampanię wyborczą spokojnie pracuje. Jednym z efektów tej pracy będzie nowy skate park. Obiekt ten długo przez dzieci i młodzież oczekiwany, z pewnością zostanie ostro skrytykowany przez kniaziowych. Podobnie zresztą jak wszystkie poczynania merowej, która, zdaniem kniazia i spółki, powinna przeprosić łyską ludzkość za to, że żyje. Parkowe gawrony kraczą, a bezpańskie koty mruczą, że w miarę zbliżania się terminu samorządowych wyborów, w Łysie będą się dziać rzeczy o których się filozofom nie śniło.
