Sprawa dotyczy niejasnej od początku interwencji ochroniarzy podczas festynu w Korfantowie, kiedy w czasie reanimacji zmarł 37-letni mieszkaniec Budzieszowic. W pierwszej wersji mężczyzna miał zasłabnąć i ochrona wezwała pogotowie, które nie zdążyło uratować pokrzywdzonego. Mimo to policja zatrzymała dwóch ochroniarzy do wyjaśnienia okoliczności nagłej śmierci uczestnika Dni Korfantowa. Nagle pojawili się naoczni świadkowie całego zdarzenia, którzy wcześniej bali się zeznawać. Okazało się, że widzieli jak ochroniarze przed śmiercią bili mężczyznę. Wyniki sekcji zwłok potwierdziły ich relacje.
- Ustalenia z sekcji zwłok i zeznania świadków pozwoliły na przedstawienie zarzutów dwóm mężczyznom M.K. i T.B. pracownikom firmy ochroniarskiej Agar, o czyn z art. 158 paragraf 3 kodeksu karnego, czyli pobicia ze skutkiem śmiertelnym – mówi Prokurator Rejonowy w Nysie Anna Kawecka. – 17 sierpnia zatrzymanych przekazano do dyspozycji sądu z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania.
Jak podaje szef nyskiej prokuratury, następnego dnia sąd aresztował na 3 miesiące jednego z ochroniarzy. Wobec drugiego zastosowano dozór policji, zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu oraz poręczenie majątkowe w kwocie 4 tys. zł.
W czasie naszej rozmowy w prokuraturze policja zatrzymywała 3 ochroniarza, który ma mieć ścisły związek z śmiercią mieszkańca Budzieszowic. Jak dowiedzieliśmy się jeden z ochroniarzy nie miał w ogóle wydanej licencji, która jest wymagana do wykonywania tego zawodu. Czy w tej sytuacji właściciel firmy Agar w sposób pośredni nie przyczynił się do tych tragicznych wydarzeń?