Po południu 29 lipca wyruszyliśmy, aby sprawdzić dochodzące nas informację. Skoro idą od strony Javornika sprawdzaliśmy drogi stamtąd prowadzące. Do Kałkowa i przejścia granicznego w Zwanowicach nie napotkaliśmy żadnego oddziału. Już w Czechach w Vidnawie wojska ani widu, ani słychu. Ruszyliśmy więc dalej w stronę Javornika. Nagle przed Bernarticami zauważyliśmy wystającą znad zbóż w polnej drodze rozpostartą flagę. Okazało się, że oddział ten postanowił przekroczyć granicę w Jasienicy Górnej i tam ich w końcu dopadliśmy.
Oddział w sile 11 ludzi, 3 konie, dwa wozy i dwie armaty faktycznie podążał do Nysy, aby w sobotę wziąć udział w wielkiej bitwie. Oddział nosi nazwę „Javorická dělostřelecká garda” są mężczyźni i kobiety, na co dzień kierowcy, studenci, urzędnicy, doktor i emeryt. Są zakochani w historii i w jej odtwarzaniu.
- Z Javornika wyruszyliśmy o godz. 11 i pożegnał nas burmistrz oraz nasze rodziny – mówi dowódca oddziału Martin Dopita. – Dzisiaj obozujemy nad jeziorem nyskim w okolicach Bukowa i Kwiatkowa, jutro dotrzemy na Fort II w Nysie, a w sobotę walczymy razem z innymi 600 żołnierzami.
Kiedy idą przez polską wieś mieszkańcy ich pozdrawiają, robią zdjęcia, częstują czym mogą, zapraszają na polskie piwo, a wszystko to we wspaniałych humorach i radosnym nastroju, wcale nie przypominającym wojny.