W nocy 16 czerwca ok. godz. 3 anonimowa osoba telefonicznie powiadomiła policję o palących się zabudowaniach na działkach ogrodowych przy ul. Mickiewicza. Do akcji przystąpili strażacy, którzy aby opanować ogromny ogień skierowali tam 9 jednostek bojowych. Na miejscu był obecny sam powiatowy komendant straży pożarnej Marek Makówka oraz starosta nyski Adam Fujarczuk.
– Straty są ogromne i na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie podać co było przyczyną powstania pożaru – mówi komendant. – Śledztwo policji będzie miało na celu to ustalić, ale jeszcze trwa akcja gaśnicza i nie można przeprowadzić dokładnych oględzin miejsca zdarzenia.
Natomiast członkowie zarządu działkowców nie są w stanie wypowiedzieć słowa. – To co się stało jest straszne, przestała istnieć jedna z nielicznych sal gdzie można było zorganizować większa zabawę czy wesele – mówi z trudem jeden z nich Zbigniew Kuczyński.
Nie tylko działkowicze są zszokowani tym wydarzeniem. Wiele osób czeka na swój termin planowanej wcześniej imprezy, a w wielu przypadkach (głównie dotyczy to wesel) były one rezerwowane z rocznym wyprzedzeniem. Miejsce gdzie miały się te imprezy odbywać w rzeczywistości przestało istnieć.