Wpływ na tę słabszą frekwencję miał z pewnością smutek wywołany serią ostatnich klęsk lotniczo – powodziowych, a także niezbyt ładna pogoda. Aby dokładnie zbadać tą osłabłą w narodzie chęć do zabaw, zapytaliśmy trzech, naszym zdaniem reprezentatywnych obywateli Łysy, o powody tej niechęci. Ankietowanych, na ich prośbę, oznaczyliśmy pseudonimami Pierwszy, Drugi i Trzeci. – Panie, my są kulturalne ludzie i dosyć mamy tej głośnej muzyki, którą co dnia możemy słuchać na swoich tranzystorkach. Kiedyś to jeszcze mogliśmy obejrzeć na scenie trochę nawalonego mera, śpiewającego w duecie z jakimś artystą. A teraz to nasza merowa zakrywająca szczelnie swoje wdzięki, nie chciała nawet zatańczyć ludowego krakowiaka, czy innego oberka. Nudno jest, panie, i dodatku piwo drogie jak fiks – wyjaśnił Pierwszy, pedantycznie gniotąc puszkę po Mocnym.
– W sprawie drogiego piwa to zgadzam się z kolegą, ale nie tylko o to biega. My, kierowniku, chcielibyśmy w czasie Dni Łysy przeżyć prawdziwą ucztę duchową. Zamiast śpiewanych w zagranicznych językach piosenek, chcielibyśmy na ten przykład wysłuchać koncertu muzyki poważnej w wykonaniu orkiestry symfonicznej, albo obejrzeć jakąś operę. Tych gibających się szarpidrutów mamy na co dzień, a w takie święto trza by nam zorganizować coś innego. A swoją szosą to za szóstaka na wstęp, można se kupić spokojnie dwa browary – oświadczył Drugi, trąc nerwowo trzydniowy zarost na podbródku.
– Popieram to co powiedzieli koledzy. Dodam ino, że ja to bym chciał obejrzeć se jakiego baleta. Niekoniecznie klasycznego. A jeszcze lepiej porządnego mecza. Tylko nie naszej Polonii, którą, kurde, leją wszystkie okoliczne wiochy. Dlatego wolę siedzieć w kulturalnym towarzystwie na tym murku, zamiast w tłoku słuchać pisku małolatek i brudzić adidaski stadionowym błotem – stwierdził Trzeci. Taką oto opinię o imprezach towarzyszących imieninom grodu zaprezentowali przedstawiciele łyskiego ludu.
W cieniu tych ludycznych uroczystości ledwo zauważalny był bojkot rankingu wyższych uczelni przez środowisko naukowe łyskiej Akademii Umiejętności Wszelakich. Rektorzyca tej akademii profesorka, doktorka Zuzanna Kilimkowska oświadczyła, iż bojkot ten wynika z niesprawiedliwych ocen organizatorów rankingu. – My wiemy, że nasza uczelnia jest najlepsza w kraju i dlatego nie możemy dopuścić, aby na skutek układowych machinacji zepchnięto nas na jakieś drugie, czy trzecie miejsce – bezkompromisowa rzekła uczona.
Odnotować także trzeba sądowy sukces wielkich przegranych, czyli organizatorów referendum. – Tym razem sąd okazał się sprawiedliwy,(co mu się zresztą bardzo rzadko zdarza), i odrzucił skargę na nas złożoną przez merową – cieszył się spirytus movens tego referendum, kniaź Jeremi Wisłocki.
Drążąc problematykę sądowo – kryminalną nie sposób pominąć jeszcze dwóch wydarzeń. Pierwsze z udziałem gwiazdy łyskiej koszykówki Remigiusza Z., który czas między treningami poświęcał działalności gospodarczej. A mianowicie uprawie roślin służących do poprawienia nastroju, czyli narkotyków. Drugie, to zmiana na stanowisku głównodowodzącego najbardziej stabilną i odporną na wszelkie kryzysy łyską firmą, czyli kryminałem. Dotychczasowego wodza tej firmy, Mariusza Kratowskiego, który udał się na zasłużoną emeryturę, zastąpił młody, energiczny i bez obciążeń z słusznie minionej przeszłości – Radosław Mirowski. Uwięzieni z pełnym zrozumieniem, a nawet z satysfakcją przyjęli tą personalną zmianę na szczycie swej więziennej zwierzchności.