Przypomnijmy, 31 maja gwałtowana ulewa spowodowała, że spływająca woda z pól wokół Rusocina w pół godziny zapełniła wszystkie rowy melioracyjne. Droga wojewódzka przebiegająca przez miejscowość jest w trakcie przebudowy. Nadmiar wody nie mieszczący się w nowych przepustach wylał się na 4 posesje i do domów mieszkalnych. W akcji ratowniczej brało udział 11 jednostek ochotniczej i zawodowej straży pożarnej, które przez wiele godzin wypompowywały wodę z podtopionych domów i podwórzy. Na miejscu działania osobiście nadzorowała burmistrz Jolanta Barska jako szef obrony cywilnej miasta i gminy Nysa. Urzędnicy badający sprawę stwierdzili, że w miejscu gdzie woda wylała się w niekontrolowany sposób, wcześniej w kanale deszczowym powstał zator. Wykonawca robót wpiął do głównego przewodu za długą rurę ściekową przez co zablokował dużą część przekroju kanału. Niespodziewana ulewa dokończyła dzieła.
Spotkanie z mieszkańcami
2 czerwca w tym miejscu spotkali się przewodniczący sejmiku wojewódzkiego Bogusław Wierdak, burmistrz Jolanta Barska, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzki Bogdan Poliwoda i kierownictwo firmy wykonawczej Drog-Bud z Częstochowy. Obecni też byli mieszkańcy wsi z sołtys Ireną Herman. Wykonawcy z ciężkim sercem przyjmowali zarzuty mieszkańców obwiniających robotników i ich nadzorców za tragedię 4 rodzin. Tłumacząc się wskazywali raczej, że główną przyczyną zalania był brak rowów melioracyjnych na polach wokół wsi i wpięcie wszystkich ścieków deszczowych z posesji do rowu będącego w przebudowie. – Od czasów Niemca nie było takiej sytuacji, a lało już nie jeden raz i to o wiele dłużej – żali się pan Kazimierz mieszkaniec wsi. –Tylko zaczęła się budowa, a jedna ulewa takie straty przyniosła, po prostu rurę zatkali. Nerwową atmosferę uspokajał rzeczowo przewodniczący Wierdak. – Z pewnością błąd ludzki w zetknięciu z załamaniem pogody spowodował zalanie tych 4 rodzin – wskazywał. – Teraz należy wyciągnąć z tego wnioski i póki trwa budowa, należy niezwłocznie wprowadzić zmiany w projekcie dotyczącym kanalizacji deszczowej.
Pomoc dla zalanych
Sprawa nie jest prosta gdyż na polach brak jest właściwej melioracji co leży w gestii spółek wodnych i cała woda ze wzgórzy zbiera się w rowie wzdłuż przebudowywanej drogi. Ten kanał nie powinien służyć do odprowadzania deszczówki z pól i tym samym przekroje projektowanych rur mogą okazać się za małe. Podczas spotkania burmistrz Barska podniosła ponadto kwestię pomocy dla pokrzywdzonych w wyniku zalania. Chociaż podlegli jej urzędnicy zajęli się już tym, zwróciła się ona do wykonawcy o wyjaśnienie tych kwestii z ich ubezpieczycielem. - To on powinien dodatkowo wypłacić poszkodowanym odpowiednie odszkodowania – podkreśla Barska. Tu dodatkowo przewodniczący Wierdak zadeklarował, że udzielenie osobnej pomocy zostanie uwzględnione w wydatkach urzędu marszałkowskiego. Spotkanie zakończyło się w mieszkaniu pani sołtys, gdzie sporządzono odpowiednią notatkę urzędową dokumentującą wszystkie ustalenia.