Dogoterapia (lub kynoterapia) rozwinęła się w latach 60-tych w USA, kiedy zaobserwowano pozytywny wpływ psów na rozwój dzieci autystycznych. Pomimo problemów z nawiązywaniem kontaktów ze światem zewnętrznym, bez trudu zaprzyjaźniły się one z czworonogami. Obecnie, czworonogi wykorzystywane są w terapiach indywidualnych i grupowych do wspomagania rozwoju intelektualnego, a także przy rehabilitacji ruchowej. Tej działalności poświęcili się Anna i Robert Woźniak, małżeństwo z Nysy ze swoimi 3 psami rasy samojed i jednym malamutem. Od siedmiu lat prowadzą dogoterapię w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym, od 4 lat w przedszkolu integracyjnym nr 5, a od trzech lat jeżdżą też do Paczkowa i Prudnika. Teraz trwają rozmowy z dyrektorem szpitala, dotyczące podobnych zajęć w poradni rehabilitacyjnej
– Pacjenci często nawiązują z psami więź, która nie istnieje w ich relacjach z innymi ludźmi - mówi Robert Woźniak. – Jest to kontakt czysto emocjonalny, biologiczny, który nie wymaga od nich żadnego wysiłku. Psy w odróżnieniu od ludzi nie wymagają, nie oceniają – po prostu są. Dogoterapia przynosi wiele pożytku osobom niepełnosprawnym w każdym wieku, ale sprawdza się także jako metoda wspomagająca procesy resocjalizacji więźniów czy trudnej młodzieży.
Pies z charakterem
Nie wszystkie psy nadają się jednak do udziału w zajęciach terapeutycznych. Preferowane rasy to na przykład golden retriever, alaskan malamute, border collie lub labrador. – Lecz też nie każdy pies z danego miotu się nadaje, gdyż najważniejsze jest, żeby pies był przewidywalny i lubił kontakt z ludźmi – uważa Robert Woźniak. Potwierdza jednak, że niektóre rasy do takich celów się nie nadają. Duże, groźnie wyglądające psy często nie wzbudzają potrzebnego zaufania. Odpadają psy stróżujące i obronne, dobermany mają słabe nerwy, a jamniki bywają złośliwe.
Zooterapia to oczywiście nie tylko zajęcia z psami. Do zwierząt chętnie wykorzystywanych przez psycho- i fizjoterapeutów należą także konie, osły i delfiny. Felinoterapia, czyli terapia z udziałem kotów, z powodzeniem prowadzona jest w przypadku osób starszych, a także jako środek wspomagający resocjalizację więźniów w zakładach karnych.
Prosty kontakt
W Stanach Zjednoczonych obszar zooterapii doczekał się prawnych regulacji. W Polsce tylko hipoterapię (terapię z końmi) spotkał ten zaszczyt. Osoby prowadzące dogoterapię kończą 5-miesięczny kurs w fundacji CZE-NE-KA w Warszawie, jednak całą odpowiedzialność za prowadzone zajęcia ponosi dyrektor danej placówki, który decyduje się wykorzystać tą metodę terapeutyczną. Robert Woźniak jest jednak przekonany o jej zaletach. – Nie ma większej satysfakcji, gdy podczas zajęć dziecko, które tylko szepcze, nagle zaczyna radośnie krzyczeć – przekonuje. – W czasach coraz bardziej pogmatwanych relacji międzyludzkich, prosty, emocjonalny kontakt ze zwierzęciem może być prawdziwym skarbem i lekiem na wiele chorób cywilizacyjnych.