Niecałe 3,1 procenta tak wyglądała frekwencja w Nysie podczas głosowania za odwołaniem miejscowych władz samorządowych
By referendum było ważne, do urn musiało pójść minimum 20 procent mieszkańców w przypadku głosowania w sprawie odwołania burmistrza i 23 procent wyborców, jeżeli chodzi o odwołanie radnych.
- Ten wynik mówi sam za siebie – powiedział po ogłoszeniu wyników Adam Mazguła z Komitetu Przeciw Referendom. – Zwyciężył rozsądek i mądrość naszych mieszkańców.
W liczbach niedzielne referendum przedstawia się tak – w plebiscycie wzięło udział 1487 uprawnionych do głosowania. Aby referendum było ważne do urn w przypadku ewentualnego odwołania burmistrz Jolanty Barskiej powinno pójść co najmniej 9756 osób. Natomiast do odwołania radnych potrzeba było 11202 głosujących.