Nic nie zapowiadało, że dzisiejsza (21 stycznia) sesja Rady Miejskiej w Nysie będzie tak gorąca. Jednak spokojnie było tylko do momentu, kiedy w interpelacjach i wolnych wnioskach radny Ligi Nyskiej Piotr Smoter domagał się wyjaśnienia, kto zobligował przewodniczącego rady do powiadomienia prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prawdopodobne sfałszowanie podpisów pod listami o przeprowadzenie referendum w sprawie tak zwanej sprzedaży Rynku.
- Wnioskuje do komisji rewizyjnej, aby ta sprawdziła, którzy radni zobowiązali przewodniczącego Rady Miejskiej do złożenia doniesienia w sprawie podpisów i w jakim trybie to się odbyło – mówił Piotr Smoter i miał pretensje do przewodniczącego, że w tej sprawie nie została podjęta żadna uchwała ani też rada nie wydała żadnego upoważnienia do takich czynności.
- Proszę niech radni opowiedzą jak to się odbyło – stwierdził krótko Feliks Kamienik, przewodniczący Rady Miejskiej i oddał głos koalicjantom.
Pierwsza na pytanie odpowiedziała radna Zofia Papis, która poinformowała zebranych, że wcześnie konsultowała się z nyską prokuraturą i tam dowiedziała się, że jeżeli są podejrzenia, co do części podpisów to przewodniczący powinien powiadomić prokuraturę.
- W takiej sytuacji poinformowałam o tym pana przewodniczącego, żeby podjął odpowiednie kroki, aby nikt nam nie zarzucił, że mieliśmy podejrzenia i nic z tym nie zrobiliśmy – wyjaśniła radna Papis i zaprzeczyła jakoby radni koalicji chcieli szykanować mieszkańców z list gdzie dopatrzono się podejrzanych podpisów.
- Być może to zbieg okoliczności, że te podpisy były podobne. My jednak nie jesteśmy grafologami i dlatego musieliśmy swoje wątpliwości zgłosić do odpowiednich organów, które mają możliwości to sprawdzić i tylko taki był nasz cel.
Kolejnym radny, który odpowiedział na pytanie Piotra Smotera był Rajmund Miller
- Jestem jednym z tych radnych, tak jak tutaj pozostali, którzy zobligowali przewodniczącego do powiadomienia prokuratury. Gdyby tego nie uczynił to sam bym to zrobił – stwierdził stanowczo radny Miller.
To jednak nie usatysfakcjonowało opozycję i przez następne kilkanaście minut upierali się przy swoim. W pewnym momencie doszło do ostrej wymiany zdań między Rajmundem Milerem a Piotrem Smoterem. Doszło do tego, że przewodniczący rady dla uspokojenia radnych ogłosił 15 minutową przerwę. Niestety na niewiele to się zdało i po kilku minutach kolejny raz doszło do awantury, którą zakończyło opuszczenie sali posiedzeń przez trzech radnych opozycji.