Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Szczęśliwy fotograf

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
- Kiedyś sporo piłem, ale to już przeszłość – znalazłem inny sposób na życie, fotografowanie się ze znanymi ludźmi uczyniło mnie szczęśliwym człowiekiem – mówi Stanisław Domański. Znają go politycy, gwiazdy filmowe, operowe śpiewaczki oraz chyba wszyscy ochroniarze. Na co dzień pracuje we wrocławskiej restauracji The News.

Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych mieszkańców Wrocławia. Sfotografował się z ponad dwoma tysiącami znanych ludzi z całego świata. Ozdobą jego kolekcji są zdjęcia z Janem Pawłem II i Dalaj Lamą. Jego marzeniem jest wspólne zdjęcie z Barackiem Obamą i Władimirem Putinem. Ze Stanisławem Domańskim rozmawia Robert Włodarek.

Pan to chyba od dziecka lubił robić zdjęcia?

Ależ skąd! Wręcz nienawidziłem. Mój ojciec był fotografem i nawet próbował mnie nauczyć, ale wie pan – w młodości często robi się na przekór rodzicom. Jak miałem 35 lat i umarł ojciec, wtedy jakoś mnie naszło – znalazłem swój cel w życiu...

Raczej wiele celów, pańska kolekcja stale się powiększa...

Tak, właśnie przygotowuję się do kolejnego spotkania ze znaną aktorką, ale to na razie tajemnica – wie pan, ochrona, nie można zdradzić miejsca...

Ciężko się przebić przez ochronę?

Na początku było ciężko. Nikt mnie nie znał, myśleli że to jakieś żarty, albo prowokacja. Kilka razy poczułem twardy uścisk „borowików”, kilka razy wyrzucono mnie z hotelu, ale teraz to już przeszłość. Większość szefów polskiej ochrony już mnie rozpoznaje, wprowadzają mnie w zamknięte strefy, tłumaczą ochroniarzom zagranicznych gości, a i wielu polityków mi pomaga. Pamiętam na przykład zdjęcie z Aleksandrem Kwaśniewskim – okazał się bardzo miłym człowiekiem. Podczas jego wizyty we Wrocławiu tak manewrowałem, żeby być jak najbliżej. Zobaczyłem prześwit między ochroniarzami i krzyknąłem „panie prezydencie, pamiątkowe zdjęcie”. Prezydent poprosił mnie do siebie, wysłuchał o co chodzi, ochroniarz zrobił nam fotkę, a ja sobie myślę „przecież na tym spotkaniu jest także Gerhardt Schroeder...” Poprosiłem prezydenta o zaanonsowanie i udało się!

Dzięki tym zdjęciom nawiązuje pan przyjaźnie...

Tak, wiele kontaktów kończy się znajomością. Kiedyś zrobiłem sobie zdjęcie ze Stanisławem Tymem, który jest teraz redaktorem albumu jaki niedługo zostanie opublikowany. Pan Stanisław napisze kilka dowcipnych tekstów pod zdjęciami... bardzo się od tamtej pory lubimy.

Ktoś panu kiedyś odmówił?

Tak, zdarzyło się w sumie ze dwa razy, ale w porównaniu z dwoma tysiącami zdjęć, to naprawdę pestka. Nie były to też jakieś bardzo znane osoby... trudno zdarza się. Ale największym moim sukcesem jest zdjęcie z Ojcem Świętym. Długo na nie czekałem, słałem mnóstwo listów, dostawałem odpowiedzi i udało się. Na rok przed śmiercią Jana Pawła II uzyskałem audiencję w Watykanie. Pamiętam jak papież uśmiechał się, jaka biła od niego pozytywna energia... To zdjęcie jest wspaniałe, ale tylko w niewielkim stopniu oddaje atmosferę w jakiej zostało wykonane.

Zdarzały się panu jakieś karkołomne sytuacje?

Trochę tego było. Zdarzało się mi błądzić po jakimś hotelu, wchodzić tzw. bocznymi drzwiami, ale jedną pamiętam najbardziej. Polowałem na Renee Fleming (amerykańska śpiewaczka klasyczna i jazzowa, laureatka nagrody Grammy w 1999 roku), która była akurat we Wrocławiu. Nie mogłem ustalić w którym hotelu mieszka, robili z tego ogromną tajemnicę. Jakiś szósty zmysł skierował mnie pod jeden z hoteli... patrzę – a tu szykowna limuzyna właśnie odjeżdża spod wejścia. Padał deszcz, zacząłem biec za autem i tłumaczyć na migi przez szybę, że chcę zrobić zdjęcie – nie wiedziałem nawet na sto procent, czy siedzi tam pani Fleming. Nagle auto zwalnia, szyba się uchyla, tłumaczka pyta o co chodzi, ja dalej biegnę i wyjaśniam, śpiewaczka zgadza się, ja wsadzam głowę do środka samochodu, podaję aparat tłumaczce, ciasno, niewygodnie, błysk flesza i... gotowe – że też się wtedy nie wywróciłem...

To niebezpieczne hobby!

Aż tak bardzo to nie, zdarzają się co prawda chwile, gdy jest ciasno... Jak na wizycie Johannesa Rau'a (od 1999 do 2004 roku prezydent Niemiec). Czułem się jak w imadle. Wokół tłum dziennikarzy z kamerami, aparatami, krzyczą coś, chcą komentarzy dotyczących bieżących spraw, no to ja też krzyczę „herr prezident, autograf bitte!” I co się stało? Prezydent stanął i przygląda mi się zdziwiony, dziennikarze nagle umilkli, też chyba zdziwieni, no to ja zaczynam szybko tłumaczyć łamanym niemieckim, chwila moment – i już mam zdjęcie. Dziennikarze zaczynają znowu krzyczeć... jakby ktoś zatrzymał czas na chwilę zrobienia zdjęcia.

Musi pan wzbudzać sympatię, skoro tak reagują głowy państw?

Ubieram się elegancko i schludnie, mówię od razu o co chodzi, ludzie często są chyba zdziwieni i może to trochę mi pomaga. Ale ogólnie jest miło – Nick Cave częstował mnie papierosem ale nie palę, Leo Beenhakker nie dosyć, że pozwolił na zrobienie zdjęcia, to jeszcze wyciągnął z autobusu całą naszą reprezentację i mam zdjęcie grupowe, Dalaj Lama uśmiechnął się serdecznie i kiwnął głową, Lech Wałęsa opowiadał mi dowcipy, Angela Merkel podczas kolejnej wizyty w Polsce dopytywał się, „czy nie ma gdzieś tego miłego pana od zdjęć”, Grzegorz Markowski zaprosił mnie na 30 lecie Perfectu, Tom Jones (walijski piosenkarz) śmiał się, gdy mu tłumaczyłem, że wszedłem na koncert na lewą przepustkę, Javier Solana (sekretarz generalny Rady Unii Europejskiej) namawiał mnie na zwiedzanie Hiszpanii, Haile Gebrselassie (maratończyk, rekordzista świata) z zainteresowanie słuchał, gdy mówiłem, że ja też biegam w Maratonie Wrocławskim.... takich historii jest naprawdę mnóstwo.

Z kim sobie pan chce zrobić zdjęcie w najbliższym czasie?

Czy w najbliższym to nie wiem, bo z tymi pozwoleniami na audiencję bywa różnie. Na pewno chciałbym zrobić sobie zdjęcie z Barackiem Obamą i Arnoldem Schwarzenegerem, ale jak na razie nie odpisują na moje listy. Polowałem też na Georga Busha – jak był prezydentem, to przysłał mi tylko swoje zdjęcie z wyrazami poparcia, no ale fotomontażu przecież nie zrobię. Głucha cisza panuje na Kremlu – Władimir Putin chyba nie za bardzo lubi sobie robić z kimś zdjęcia. Trochę zawodu sprawia mi w ostatnich czasach Watykan – za naszego papieża prowadziłem ożywioną korespondencję ze Stolicą Piotrową, za Benedykta XVI panuje cisza, na audiencję jak na razie nie ma co liczyć. Ale zawsze jest przecież możliwość, że przyjadą do Polski, więc liczę na to, że znów uda mi się jakoś do nich podejść.

Robi pan sobie zdjęcia z innymi, a może ktoś chciał sobie zrobić zdjęcie z panem?

Hmm... no tak jeszcze się nie zdarzyło...

Super, będę więc pierwszy! Mogę zrobić sobie z panem zdjęcie? Tu, przez lustro, będzie na dodatek artystycznie.

Proszę bardzo!

Dziękuję za rozmowę i za zdjęcie.


Robert Włodarek



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl