Gracze AZS-u sprawili miłośnikom siatkówki w Nysie udany prezent świąteczny. W przedostatnim w tym roku meczu na Głuchołaskiej, zdołali zainkasować komplet punktów, w meczu z drużyną Ślepska. Choć przed meczem w ligowej tabeli oba zespoły dzieliły tylko cztery punkty, to Nysa była faworytem. Efektowna wygrana nad beniaminkiem I ligi, daje wiarę, na odniesienie sukcesów w kolejnych spotkaniach. Niemoc akademików została przełamana, a w ostatnich czterech meczach, nasz zespół zwyciężał aż trzykrotnie.
Już 1 set pokazał, że pojedynek będzie miał jednostronny przebieg. Nysa szybko odskoczyła do stanu 15:9, a później 18:11. Dobra zagrywka oraz skuteczność Piekarczyka, przyniosły końcowy wynik 25:19 dla gospodarzy. Młody zespół gości wyraźnie obawiał się rywali. 2 set miał podobny przebieg. Podopieczni trenerów Ratajczaka i Kaczmarka prowadzili 12:8 i 18:13. Po ataku Bartosza Podgórskiego tablica wyników wyświetliła wynik 25:19. Ofiarna i skuteczna gra Podgórskiego, którego dobrze uzupełniał Piekarczyk i Domonik – były kluczem do wygrania drugiej odsłony.
W kolejnym secie nasi gracze zagrali zbyt spokojnie, co szybko wykorzystali przyjezdni. Powrót na boisko po kontuzji kapitana drużyny, Jacka Malczewskiego – dobrze podziałał na zespół z Suwałk. Nysie tylko raz w tym secie – przy stanie 19:17 - udało się zbliżyć do gości. Nerwowa gra oraz kłótnia między Górskim a Kryplem, doprowadziły do porażki 21:25. Przy stanie 20:22 doszło do niecodziennej sytuacji. Na hali zgasły niektóre lampy i trzeba było poczekać, aż ostygną. Sędzia musiał przerwać spotkanie na ponad 15 minut. Tego dnia również tablica wyników szwankowała. Wysłużona hala przy Głuchołaskiej – mimo remontów i konserwacji – powoli zaczyna zawodzić. Speaker zawodów wykorzystał przerwę do apelu do władz, które zasiadły na trybunach. Zobaczymy, czy starosta Adam Fujarczuk oraz przewodniczący Rady Miejskiej, Feliks Kamienik, wysłuchają próśb o jak najszybszą budowę nowej hali.
W 4 secie akademicy wrócili do gry i znów szybko odskoczyli rywalom. Nysa prowadziła 20:13, a ostatni set zakończył się rezultatem 25:18. Goście seryjnie marnowali piłki w ataku - nawet, kiedy mieli czystą siatkę. Nysa uniknęła błędów własnych, dobrze przyjmowała i zagrywała, a cały zespół znowu zagrał bardzo dobrze. Widać coraz lepsze zgranie między poszczególnymi formacjami.
Powoli finalizowane są rozmowy z zawodnikami, którzy mają już niedługo wzmocnić zespół. Szansa na transfery pojawiła się dzięki problemom Burzy Wrocław. Jeśli dojdzie do rozpadu ekipy z Dolnego Śląska, do Nysy dołączą Krzysztof Janczak, Mariusz Dutkiewicz i Wojciech Szczurowski. Wzmocnienia przydadzą się w walce o czołową ósemkę I ligi i uniknięcie rozgrywania meczy barażowych.