Nysa słusznie jest dziś określana jako jedno z najpiękniejszych miast Opolszczyzny. Mimo zniszczeń, jakie powstały przy zdobywaniu miasta i późniejszego okresu pozyskiwania cegły na odbudowę stolicy, zachowało się zadziwiająco dużo obiektów kulturalnych. Niestety, powojenni, komunistyczni gospodarze miasta pozwolili zniszczeć temu, co mogło służyć wszystkim. Dlatego jako czar wspomnień i przestrogę dla nas, współczesnych, warto przybliżyć wspomnienie dawnej Nysy.
Dla ducha i ciała
Nysa przed wojną liczyła około 35 tysięcy mieszkańców. Dla tej, przecież nie tak dużej, społeczności działało kilkanaście obiektów kulturalnych. W centrum miasta, przy dzisiejszej ulicy Wałowej, działał teatr z 633 miejscami siedzącymi. W parku miejskim po stawie Gondolowym i Łabędzim latem pływało się łódkami, a zimą jeżdżono na łyżwach. W zbudowanej obok, na wzór obszernej altany, budowli mieściło się Towarzystwo Concerte Tablissement, które dawało liczne koncerty. Można tam było napić się kawy czy pysznej malinowej herbaty. Dużą popularnością cieszył się także Konzerthaus Erholung Felixa Lehmana. Ta piękna secesyjna sala koncertowa w całości przetrwała czas powojennej zawieruchy. Jeszcze dziś są ludzie, którzy wspominają jej niezwykłe piękno. Na piętrze szeroki, trzymetrowej szerokości balkon, obiegał salę z trzech stron. Zachował się nawet oryginalny fortepian, którego nie zniszczyli ani nie „zagospodarowali” szabrownicy ani sowieccy żołnierze.
Za salą koncertową, w ogrodzie różanym, ustawione były liczne stoliki, gdzie można było przy sprzyjającej pogodzie zjeść posiłek. Felix Lehman prowadził jednocześnie restaurację i hotel, które mieściły się w zachowanej do dziś części budynku przy ulicy Wyspiańskiego. Dobre czasy sali koncertowej zakończyły się w latach sześćdziesiątych. Należący wtedy do Fabryki Samochodów Dostawczych obiekt przeznaczono na magazyny. Kiedy nastała era ogródków działkowych i stawianych tam altanek, postanowiono rozebrać salę koncertową i wykorzystać cegłę na altanki. W części hotelowo-restauracyjnej początkowo zrobiono salę balową i kino Odra. Później budynek użytkowała Biblioteka Pedagogiczna. Kilka lat temu całość kupił prywatny przedsiębiorca i po przeprowadzeniu remontu budynek ożył.
Podobny los zniszczenia, trwającego zresztą do dziś spotkał Kaisser Garden. Do wnętrza głównego budynku prowadziła piękna aleja lipowa. U końca alei, kilka kamiennych schodów prowadziło do głównego budynku i do obszernej secesyjnej sali koncertowej. I ona zachowała się nienaruszona. Po wojnie utworzono tu kino Lotnik, odbywały się także występy teatralne. Do dziś zresztą, przy ulicy Słowiańskiej, znajduje się rampa teatralna.
Wymazane z powierzchni ziemi
Po następnym obiekcie mieszczącym muszlę koncertową, nie został nawet ślad. Poza miastem, za dzisiejszym mostem kolejowym, miało swoją siedzibę bractwo kurkowe. Patrząc uważnie na dawne ryciny miasta zauważymy wysoki maszt, na którym umieszczano metalowego kura służącego za cel strzelecki. Nawiasem mówiąc, to właśnie od tegoż kura powstało określenie bractwo kurkowe. W okresie międzywojennym zbudowano tam muszlę koncertową i restaurację. Po wojnie gospodarzył tu Zawodowy Związek Kolejarzy. Odbywały się tu potańcówki i rodzinne imprezy. Dziś nie ma śladu po muszli koncertowej, a na tym terenie znajdują się współczesne budynki Akwy. Ostatni obiekt służący, jakbyśmy dziś określili, masowej rozrywce, zachował się, ale służy innym celom. Rotunda zbudowana w 1925 wchodziła w obręb stadionu. Jej otwarte arkady nadawały mieszczącej się tu kawiarni charakter pawilonu tanecznego. Przy przebudowie w latach osiemdziesiątych, przy zmianie ulic Asnyka i Kraszewskiego, rotundę wyłączono z terenu stadionu i przeznaczono na działalność gospodarczą.
Przepis na zmarnowanie
Wspomniane budynki, mimo iż przetrwały szczęśliwie wojnę i trudny czas po niej, zostały lekkomyślnie zmarnowane. Trudno jest dziś zrozumieć, czy to komunistyczne władze dążyły do zmniejszenia burżuazyjnych obiektów kulturalnych czy może spowodowała to zwykła ludzka bezmyślność. Niestety, czasy współczesne także nie do końca służą zabytkom. Po blankach na murze dworu biskupiego nie zostało nic. A sam mur nadal się kruszy. Dwór kiedyś tak lekkomyślnie sprzedany bez odpowiedniej klauzuli, niszczeje w majestacie obowiązujących przepisów. Podobnie rzecz ma się z zabytkową rzeźnią. A nie są to jedyne zabytkowe budynki, które na naszych oczach popadają w ruinę. W dobrym stanie jest dawny arsenał zbudowany w latach 1867-1879. Kiedy Nysa utraciła status twierdzy, przeznaczono go na pracownię sztuki, sale wystawowe i bibliotekę. Obecnie, należąc do zasobów Nysa Motor, która od 2002 roku jest w stanie upadłości, stoi nieużytkowany i być może zacznie popadać w ruinę.