"Jadę sobie…" nie jest zwykłym przewodnikiem po Azji. Autorka nie skupia się w nim na turystycznych atrakcjach egzotycznego kontynentu, nie ubarwia kolorowo swoich przeżyć, lecz eksponuje prawdziwą naturę kulturalno-obyczajową Azji, tak bardzo skrywaną w typowo komercjalnych przewodnikach, pisanych na zamówienie biur podróży. – Azja posiada dwa skrajne oblicza. Jedno charakteryzuje się brudem i wielką biedą, drugie reprezentuje komercjalizacja i przepych wielkich miast – opowiada podróżniczka. – Mój przewodnik pokazuje codzienność życia i daje wyobrażenie, jak tam jest. Choć nie do końca, bo trudno mówić w Azji o typowym wyobrażeniu czegoś. Dla Europejczyka wszystko jest tam inne – dodaje.
Dziennikarka, która 13 lat życia poświęciła dla Gazety Wyborczej i Metra, na spotkaniu z mieszkańcami Nysy ciekawie opowiadała o zwyczajach, tradycji i codzienności spotykanych po drodze ludzi. Nie obyło się też bez socjologicznych spostrzeżeń z podróży po Indiach i Azji. – Do Azji pojechałam sama – relacjonuje Marzena Filipczak. – Po wyprawie do Afryki, gdzie zostałyśmy z koleżanką napadnięte przez grupę uzbrojonych mężczyzn i straciłyśmy cały sprzęt i fundusze, trudno mi było kogoś namówić do wyjazdu. Ja też się bałam jechać, ale w końcu chęć przygody zwyciężyła. Nie żałuje. Wspomnienia choćby z Wietnamu, Kambodży, czy Borneo są niezapomniane – dodaje przenikliwa obserwatorka.
Marzena Filipczak swoje książkowe porady zapisała niemalże w formie ciekawego blogu. Na przemian krótkie i rozbudowane wpisy - opowiadają m.in. o poznanych ludziach, napotkanych kłopotach ze wszędobylskimi małpami, czy problemach komunikacyjnych – powstających przez mentalność miejscowej ludności. Jej celne uwagi i porady uchronią podróżujących przed codziennymi trudnościami, na jakie są narażeni Europejczycy, podczas styczności z nieznaną sobie kulturą.
Filipczak swoje zapiski robiła podczas półrocznego wojażu po Południowo-Wchodniej Azji. Warto do nich zajrzeć przed wylotem w ten zakątek świata. Te oryginalne kompendium wiedzy może pomoc w wielu niespodziewanych sytuacjach. – Statystyki mówią, że aż 70% turystów, wyjeżdżających do Indii w ciągu pierwszego tygodnia przechodzi zatrucie pokarmowe – ostrzega była redaktor naczelna Metra. – To jednak nikogo nie powinno zniechęcać. Warto wybrać się w podróż, by zobaczyć misternie rzeźbione świątynie, hodowle krokodyli, ucztę małp, czy most na rzece Kwai – dodaje.