Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Nysa
Rynek jak niepodległość?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
- Szacunkowy koszt dwóch planowanych referendów wyniósłby 280 tys. zł. Za te pieniądze moglibyśmy ułożyć ponad tysiąc metrów kwadratowych nowego chodnika – mówi w rozmowie z „Expressem Nyskim” burmistrz, Jolanta Barska.

Prokuratura nie zdążyła jeszcze rozpatrzyć sprawy zaniedbań popełnionych w  procesie przygotowania poprzedniego referendum, a część sympatyków Ligi Nyskiej już ogłasza kolejne. Czy dostrzega Pani logikę tych działań? Czemu Pani zdaniem mają one służyć?

Oczywiście. Logika jest jasna i czytelna, szczególnie dla tych którzy znają metody jakie stosuje lider Ligi Nyskiej – Janusz Sanocki w walce z tymi, których uważa za prawdziwych czy też urojonych przeciwników. Działania te, obliczone na sparaliżowanie pracy Gminy oraz wypromowanie się zwolenników p. Sanockiego na koszt podatników, czyli wszystkich mieszkańców gminy Nysa, przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Proszę zwrócić uwagę, iż te same osoby, które są inicjatorami kolejnego referendum nie są w ogóle zainteresowane wyjaśnieniem i obroną swoich racji przed niezawisłym sądem, co do prawidłowości ostatniej próby przeprowadzenia referendum. Mogą przecież w krótkim czasie uzyskać satysfakcjonujący ich wyrok, o ile potwierdziłyby się ich interpretacje i zarzuty dotyczące złej woli i naginania prawa przez Radę Miejską. Ale nie o sprawiedliwość tutaj chodzi. Kolejne próby przeprowadzenia referendum miały zawsze za prawdziwy cel osłabienie i w miarę możliwości wyeliminowanie konkurentów politycznych jeszcze przed zbliżającymi się wyborami. Nie o Rynek tu chodzi, lecz o przejęcie władzy.

Czy można oszacować koszty, które ponieśliby mieszkańcy gminy gdyby referendum doszło do skutku?

Tym razem chodzi o przeprowadzenie dwóch referendów. Jedno wnioskowane jest ponownie z podstępnym pytaniem „czy jesteś za sprzedaniem terenu rynku w Nysie”, natomiast drugie o odwołanie organów gminy: uchwałodawczego (Rady Miejskiej) oraz wykonawczego (burmistrza). Zasady i procedury przeprowadzania tych referendów reguluje ustawa z września 2000 roku „O referendum lokalnym”. Z ustawy tej wynika, iż nie można byłoby tych głosowań przeprowadzić jednocześnie. Każde z nich musiałyby obsługiwać odrębne komisje. Szacujemy, iż wydatki jakie na ten cel musiałby ponieść nasz gminny budżet, a tym samym pośrednio płacący podatki nasi mieszkańcy, wyniosłyby ok. 280 tysięcy złotych. Co za te pieniądze można byłoby w gminie zrobić? Na przykład można byłoby ułożyć ponad tysiąc metrów kwadratowych nowego chodnika lub wybudować około czterdziestu nowych punków świetlnych.

Oprócz bezpośrednich, wymiernych kosztów związanych z przygotowaniem i przeprowadzeniem referendum, gmina może ponieść dodatkowe, niewspółmierne wyższe straty. Jednym z zarzutów inspiratorów referendum jest niewykorzystywanie funduszy europejskich. To oczywiście nieprawda. O faktycznym wykorzystaniu funduszy przez gminę można na bieżąco uzyskać informację na naszej stronie internetowej, w informacjach i  sprawozdaniach przekazywanym na posiedzenia komisji i sesje Rady Miejskiej, czy też w mediach z wyłączeniem, nie z mojej winy, tygodnika p. Sanockiego. Ewentualne pozbawienie gminy władz statutowych może zweryfikować już uzyskane dofinansowania realizacji projektów ale przede wszystkim uniemożliwić złożenie i uzyskanie dofinansowania na przygotowane projekty. Zapaść w uruchomieniu inwestycji dotyczyć będzie również inwestycji realizowanych prze gminę z własnych środków. O tym p. Sanocki nie informuje. Do tego może dojść spowolnienie lub wręcz zatrzymanie prac przygotowawczych realizacji budowy obwodnicy czy też modernizacji zbiornika i rzeki Nysy Kłodzkiej. Gmina nie jest tam bezpośrednim inwestorem, ale jest aktywnym partnerem w pracach przygotowawczych i działaniach lobbingowych.

W czasie obchodów Święta Niepodległości, widzieliśmy Janusza Sanockiego i Piotra Smotera z transparentem „Brońmy Rynku jak Niepodległości”. Czy to Pani zdaniem odpowiednia forma i czas na takie manifesty?

Moja ocena jest jednoznaczna. Nie tylko ja, ale wielu mieszkańców Nysy wyrażało zdziwienie i wzburzenie zachowaniem tych panów. Aspirujący do tytułu największego obrońcy i propagatora idei niepodległościowych i patriotycznych z pełną świadomością wykorzystał uroczystość, symbole i słowa zastrzeżone w powszechnym zwyczaju dla czczenia i wyrażania tradycji narodowych, do zbicia kapitału propagandowego. Jak można brać udział w obchodach święta narodowego, uczestniczyć w mszy św. za ojczyznę, słuchać bardzo pouczającego kazania, a potem udając się w pochodzie pod pomnik Patriotów Polskich wymachiwać transparentem z hasłem podszywającym się pod wzniosłe treści obchodzonego święta, a do tego jeszcze wykrzykiwać hasła nie mające nic z nim wspólnego. Wykorzystanie uroczystości 11 listopada, przemarszu pocztów sztandarowych, posługiwanie się słowami „Rodacy”, „Brońmy jak niepodległości”, zostały w ten sposób zdewaluowane i wykorzystane dla realizacji lokalnych interesów pewnej grupy społecznej. Podobny, negatywny wydźwięk, ma również zbieranie podpisów pod listami referendalnymi przez dzieci, które p. Sanocki angażuje w ramach patriotycznego wychowania jak się zwalcza i zdobywa władzę. Angażowanie dzieci w sprawy , których nie rozumieją i nie mogą samodzielnie ocenić uważam za kolejne nadużycie.

Ponadto chcę powiedzieć, że dziwnie brzmi w ustach pana Sanockiego hasło „brońmy rynku jak niepodległości” gdy w swoim programie wyborczym do wyborów samorządowych zatytułowanym „Dźwigniemy Nysę” postulował sprzedaż tych samych trzech działek w ręce prywatne, nazywając je „łąką w Rynku”.

W opublikowanym niedawno artykule, Janusz Sanocki rysuje przed czytelnikami prawdziwie katastroficzną wizję przyszłości nyskiego Rynku: „(…) potężny gmach galerii i betonowe urządzenia parkingu podziemnego, a z tyłu katedra (…) św. Jakuba, a z boku śmietniki, a za śmietnikami siedemnastowieczny budynek Starej Wagi.” Czy taki opis ma coś wspólnego z proponowanymi przez Panią zmianami?

Na ten temat szczegółowo informowałam radnych, prasę i pozostałe media oraz mieszkańców poprzez na przykład bilbordy, co do podstaw prawnych, zamierzeń urbanistycznych i zabezpieczeń interesów gminy w kontynuacji rewitalizacji Rynku. Powtarzanie, mimo tych wyjaśnień i informacji, w kółko tych samych tez i zarzutów przez pana Sanockiego i jego popleczników świadczy w sposób ewidentny o prowadzeniu kampanii dezinformacji społeczeństwa. Przypominam, iż koncepcje rewitalizacji nyskiego rynku znalazły uznanie wojewódzkiego konserwatora zabytków, członków Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej Polskiej oraz wielu środowisk i mieszkańców Nysy, którym leży na sercu przywrócenie jego świetności i tchnięcie w niego nowego życia.

Mieszkańcy Nysy otrzymali ulotki informujące o złym zarządzaniu miastem. Jak Pani odnosi się do stawianych zarzutów?

To pytanie wymaga odrębnego, obszernego ustosunkowania. W skrócie można jednak stwierdzić, że ani poziom inwestycji, wskaźnik zadłużenia, pozyskane środki pomocowe, uzyskane wyróżnienia i nagrody, osiągnięte efekty w przygotowaniu strategicznych inwestycji dla Gminy, zresztą zaniedbanych przez poprzednich włodarzy miasta, absolutnie nie uprawniają do stawiania takich tez. Nic to jednak nie znaczy, bo według p. Sanockiego i jego popleczników tylko on ma monopol na mądrość, rozsądek, moralność, pracowitość, kreatywność i skuteczność w budowaniu.

Dziękuję za rozmowę.


Kornelia Trytko



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl