Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Nysa
Czas zmian

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
- Praca z dzieckiem niepełnosprawnym to 20 czy 24 lata inwestycji, wytężonej pracy specjalistów. Potem czeka je tzw. „pilot”, czyli siedzenie w domu i oglądanie telewizji. To trzeba zmienić – mówi Jacek Tyczka, dyrektor specjalnego ośrodka szkolno – wychowawczego.

- Czy dużo jest dzieci w powiecie nyskim, które powinny uczyć się w Specjalnym Ośrodku Szkolno – Wychowawczym?

- Na terenie powiatu nyskiego jest jeden Specjalny Ośrodek Szkolno – Wychowawczy. Natomiast w szkołach masowych jest dość sporo dzieci na poziomie podstawowym i gimnazjalnym z orzeczoną niepełnosprawnością intelektualną różnego stopnia i tak: na poziomie szkół podstawowych jest to 99 dzieci, na poziomie gimnazjów - 77, łącznie 176 dzieci (dane z 2007/2008).

Rodzice często wybierają nauczanie indywidualne (nawet w przypadku dzieci z głębszym i głębokim upośledzeniem). Nasza szkoła obejmuje edukacją indywidualną 11 dzieci. Każda szkoła masowa prowadzi nauczanie indywidualne, a jej dyrektor ma obowiązek organizowania go. Jednak izolowanie od rówieśników nie jest dobre dla rozwoju dziecka. Specjalny ośrodek realizuje ten sam zakres programu co szkoły masowe wśród uczniów z lekką niepełnosprawnością, jednak klasy liczą do 16 uczniów, co pozwala na indywidualizację potrzeb dziecka. Do możliwości dziecka dostosowany jest również system oceniania.

- Dlaczego i czy to dobrze, że rodzice wybierają szkoły masowe i nauczanie indywidualne a nie naukę w Specjalnym Ośrodku?

- Panuje stereotyp, iż szkoła specjalna to szkoła gorsza. Niestety potrzebna jest edukacja całego społeczeństwa. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację, że dziecko gdy się bawi, to jego niepełnosprawność jeszcze się gubi wśród rówieśników, ale kiedy idzie do szkoły w klasie pierwszej czy drugiej, gdy dzieci czytają i piszą dziecko z niepełnosprawnością czeka okrutny los. Zgotują mu to jego rówieśnicy. Po części będą je traktować źle, czując nierówność gdy dziecko zostanie pozytywnie ocenione przez nauczyciela, wykazując dużą różnicę poziomu edukacji wśród swoich rówieśników. Tu potrzeba tolerancji i zrozumienia tego, że dziecko, choć reprezentuje niższy poziom, dostało pozytywną notę. Tak często nie jest. Dziecko jest alienowane ze swego środowiska, wyszydzane. Nie jest w stanie „zabłysnąć” czy zaistnieć wśród rówieśników, więc wyszukuje sobie innych nisz i często są to niestety używki, bądź buńczuczne zachowanie. To nie jest norma, ale często tak jednak bywa.

- Dane wykazują, że rodzice jednak nie chcą by ich dzieci chodziły do szkoły specjalnej, za wszelką cenę utrzymując dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności w szkole masowej.

- Tak, tu trzeba wczuć się w rolę rodzica dziecka. Są sytuacje wyjątkowe, że dziecko z lekkim upośledzeniem zostaje w szkole masowej. I jeśli uda się podnieść poziom tego dziecka, wyciągać je wyżej, to oczywiście to popieram. Tylko do tego potrzebny jest cały system, jeśli jeden element w nim zwiedzie, wszystko posypie się jak domino. Społeczeństwo musi do tego dojrzeć. Rodzice, nauczyciele, rówieśnicy muszą zrozumieć, że jest to inne dziecko i wymaga więcej uwagi i czasu, ale tak samo dziecko to potrzebuje być doceniane. Człowiek jest istotą społeczną – potrzebuje aprobaty swych działań. Znam pojedyncze przypadki, gdy rodzice zaprali się i dziecko skończyło szkołę masową i dobrze sobie radzi w życiu. Jednak wymaga to ogromu pracy, czasu i poświęcenia rodziców, nauczycieli i środowiska. Ale taki trud popłaca. Lepiej w takim przypadku, by dziecku podnosić tę poprzeczkę. Jeśli jednak jeden z elementów szwankuje, to lepiej wysłać dziecko do wyspecjalizowanej placówki, która dysponuje specjalistyczną kadrą, dostosowanym systemem nauki. W takim ośrodku zdobędzie ono wiedzę i umiejętności umożliwiające funkcjonowanie w społeczeństwie.

- Przebywając w grupie na swoim poziomie intelektualnym dziecko ma większe szanse na ominięcie patologii?

- W jednorodnej sobie grupie ma większe szanse na to, że zostanie dowartościowane, rówieśnicy je zaakceptują, rodzi się współzawodnictwo. Pozwala mu to na budowę dobrego systemu komunikacji. Dziecko przełamuje się. W szkole masowej jest marginalizowane, tu zaś może błyszczeć. Organizujemy całą masę konkursów, olimpiad, zajęć pozalekcyjnych. Gdy przychodzą dzieci z obniżonym poziomem sprawności umysłowej, na początku się wstydzą. Są zahukane. Nie jest to winą nauczycieli, bowiem oni muszą realizować program dla powiedzmy 30. osobowej klasy i nie maja czasu na poświęcanie uwagi dla jednego ucznia kosztem pozostałych.

- Trudno odzyskać dziecko, odbudować jego system wartości?

- Na początku dzieci są zachowawcze ale stopniowo coraz chętniej włączają się w komunikację, a potem – aż miło patrzeć – potrafią startować w olimpiadach czy występować publicznie.

- Życie szkolne staje się światem dziecka, nieraz jedynym, w którym jest akceptowane.

- Mamy świadomość, że wyciągamy te dzieci z ich domów. Często rodzice opowiadają, że dziecko nawet jeśli choruje chce iść do szkoły. Jest to też możliwość odsapnięcia rodziców. Czas pobytu dziecka w szkole daje możliwość załatwienia sprawunków i ważnych spraw.

- Jakie są losy młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną po ukończeniu nauki?

- Właśnie, obecnie nie ma w naszym kraju żadnego systemu, który prowadziłby tych ludzi w dorosłe, zawodowe życie. Specjaliści, szczególnie z Niemiec, uważają, że lepiej pracujemy z młodzieżą niesprawną intelektualnie. Mamy wymiany kadry i doświadczenia pokazują, że w Polsce młodzież lepiej jest prowadzona i edukowana. Tylko, że po ukończeniu szkoły sytuacja się odwraca. W Niemczech dziecko idzie do pracy i wykonuje proste, ale niezbędne czynności. Takie jak np. układanie żarówek w pojemnikach w zakładzie je produkującym. U nas zaś taka młodzież skazała jest jak ja to mówię na pilota czyli siedzenie przed TV.

- Ponoszone są więc duże nakłady finansowe i edukacyjne, by pomóc dziecku na zdobycie wiedzy i zaaklimatyzowanie go w społeczeństwie, a po ukończeniu szkoły czeka je niebyt?

- Tak. Dzieci z lekką niepełnosprawnością intelektualną kształcimy do 18. roku życia, by następnie posłać je do kształcenia zawodowego. Dziecko kończy szkołę, mając 20 lat i zostaje samo, bez pracy i szans. To samo dzieje się w przypadku dzieci z większym stopniem niepełnosprawności. Naukę mogą one kontynuować do 24. roku życia. Z większym upośledzeniem zdobywają umiejętności, by umieć rozczytać rozkład jazdy, przeczytać gazetę. Szkołę podstawową mogą kontynuować do 18. roku życia i gimnazjum do 21. Potrzebne jest dalsze prowadzenie, wsparcie. Może przy Powiatowym Urzędzie Pracy uda nam się zorganizować osobę lub komórkę, która pomogłaby absolwentom ośrodka poruszać się po rynku pracy. Przygotowaliśmy już dla PUP Nysa analizę problemu.

Tak więc jest to 20 czy 24 lata inwestycji, wytężonej pracy specjalistów i po tym czasie oczekiwałoby się, by ta młodzież była zagospodarowana, a nie zasilała rzecze bezrobotnych czy stawała się klientami ośrodków pomocy. Mamy nadziej, że to się zmieni.

- Próbujecie Państwo tworzyć projekty i programy zwiększające świadomość władz centralnych w tym zakresie?

- Współpracujemy z innymi ośrodkami w tym zakresie. We wrześniu 2008 roku odbyła się konferencja poruszająca ten problem. 2 kwietnia tego roku odbyła się pierwsza konferencja w Nysie. Planujemy jej organizację cyklicznie każdego roku. W poradni psychologicznej dostępna będzie informacja o ofercie ośrodka oraz zaproszenie dla rodzica na konferencję, na której będzie mógł porozmawiać ze specjalistami. Potrzebujemy wsparcia samorządowców i przedsiębiorców. Ludzi, którzy pomogą problem zarazić osoby decyzyjne. Przedsiębiorcy mogą korzystać z naszych absolwentów i zatrudniać ich w swych firmach. Lepiej, by ludzie intelektualnie słabsi wykonywali proste prace i byli z tego dumni niż pracę taką mają wykonywać ludzie czujący poniżenie przy jej wykonywaniu, czy też nudę.

- Dziękuję za rozmowę.


red.



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl